niedziela, 29 lipca 2012

¡Voy de vacaciones!

¡HOLA!

Czyli jadę na wakacje! 
Kochane, jesteście już po powrocie z wakacyjnych wojaży, czy dopiero się wybieracie? Mam nadzieję, że korzystacie z ciepłej pogody. Ja jutro wyjeżdżam nad nasze polskie, kochane morze. :) Już się nie mogę doczekać, aż zanurzę się w słonej wodzie. Nie wiem, czy będę miała dostęp do internetu, także z góry przepraszam za moją nieobecność. Mam nadzieję, że uda mi się coś napisać, ale jeśli nie to wracam do Was 9 sierpnia. 


Podczas pakowania zawsze staram się zabrać ze sobą niezbędne minimum. Tym razem też to się udało. Zabrałam ze sobą kilka sprawdzonych produktów do pielęgnacji oraz zupełne nowości, o których pisałam w ostatnim poście. Mam nadzieję, że spiszą się niezawodnie. :)
Uprzedzam Wasze pytania. Pluszowy wielbłąd w czerwone kropki od lat służy mi wiernie jako poduszka. :D

sobota, 28 lipca 2012

Las compras de julio

¡HOLA!

Czyli zakupy lipcowe.
Po szaleństwach zakupowych z zeszłego miesiąca, muszę przyznać, że tym razem wyjątkowo się pilnowałam. Wszelakie drogerie omijałam szerokim łukiem i to z zamkniętymi oczami. Jestem z siebie wyjątkowo zadowolona, bo kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Za pewne wiąże się to z tym, że w czerwcu wiele rzeczy kupiłam na zapas oraz oszczędzaniem na zakup rosyjskich kosmetyków. Już nie mogę się doczekać, aż wrócę z wakacji i złożę zamówienie. :D 
No dobrze, przyznaję się. Zrobiłam sobie mały prezent, ale nadarzyła się naprawdę świetna okazja. 


1. Rimmel, Stay Mate, Puder prasowany - ulubiony, niezastąpiony, absolutny KWC! Uwielbiam go za delikatność, lekkie, bardzo subtelne krycie. Numer 004 Sandstorm idealnie współgra z moją karnacją. W moim przypadku bardzo dobrze matuje. Czasem poprawiam go w ciągu dnia, czasem nie - zależy od humory mojej twarzy. Nie tworzy efektu maski, nie podrażnia, nie wywołuje alergii. Ma przyzwoitą cenę. Mi osobiście nie przeszkadza brak gąbeczki, ponieważ i tak zawsze nakładam go pędzlem. Z całą pewnością kupię ponownie.
2. Yves Rocher, Protectyl Vegetal, Mleczko po opalaniu 3w1 - spodziewałam się żelu, kupiłam mleczko. Rok temu miałam żel w takim właśnie opakowaniu, a z roztargnienia nie przeczytałam informacji na opakowaniu. No cóż, z reguły się nie spalam, ale mleczko ma też przedłużać opaleniznę. Zeszłoroczny żel świetnie chłodził i naprawdę łagodził poparzenia słoneczne (na szczęście nie moje :P), zobaczymy jak sprawdzi się mleczko. Zastanawiam się, czy nie  dodać do niego D-pantenolu  z ZSK. Nie wiem czy kupię ponownie.
3. Rossmann, Facelle Sensitive, Żel do higieny intymnej - jedzie ze mną na wakacje jako kosmetyk wielofunkcyjny - żel do higieny intymnej, żel pod prysznic, szampon. Kupiłam go z myślą o delikatnym myciu włosów. Użyłam go już parę razy i mam mieszane uczucia. Włosy po nim są oczywiście niemiłosiernie poplątane, ale nie oczekiwałam, że będzie inaczej - bez dobrej odżywki się nie obędzie. Dobrze oczyszcza, ale wydaje mi się, że też trochę wysusza. Żel łatwo się pieni i przyjemnie pachnie. Jest bardzo tani i wydajny. Za krótko go używam, aby stwierdzić czy faktycznie spodoba się moim włosom. Myślę, że muszą się po prostu przyzwyczaić. Nie wiem czy kupię ponownie. 
4. Rossmann, Isana Hair, Odżywka wygładzająca włosy - bardzo chwalona przez włosomaniaczki, ale ja jakoś się obawiam, że obciąży i popsuje skręt moich włosów. Użyłam jej parę razy i nie byłam zachwycona. Włosy co prawda były dobrze nawilżone, ładnie się błyszczą, ale gdzie się podział mój skręt?! ;( Jest tania i bardzo wydajna. Ma średnią konsystencję, bo nieco spływa z włosów. Zabiorę ją ze sobą na wakacje i spróbuję dać jej szansę. Nie wiem czy kupię ponownie.
5. Johnson's Baby, Oliwka pielęgnacyjna z aloesem - mój faworyt jeśli chodzi o nawilżanie skóry. Żaden balsam nie działał tak dobrze i długotrwale jak ten produkt dla dzieci. Skóra jest jedwabiście gładka i wygląda na zdrowszą. Trzeba długo czekać, aż się wchłonie, ale ja się już przyzwyczaiłam Czasami dodaję kilka kropel do kąpieli i również świetnie się sprawdza. Używam jej hektolitrami, ale takie opakowanie starcza mi na ok. 2 miesiące. Z całą pewnością kupię ponownie.
6Beiersdorf, Bambino, Krem pielęgnacyjny z pantenolem - bardzo lubię ten krem. Jak tylko coś mnie podrażni, bądź uczuli od razu wracam do kremu Bambino i po kilku dniach cera wraca do równowagi. Jest delikatny i świetnie nawilża. ma lekką konsystencje i bardzo dobrze się wchłania.Nie zostawia tłustej warstwy. Naprawdę nieźle spisuję się do stosowania pod makijaż. Gdyby tylko był ładnie matujący, zostałby ulubieńcem. Mimo wszystko i tak z całą pewnością kupię ponownie.
7. The Body Shop, Detangling Comb, Grzebień z szeroko rozstawionymi zębami - polowałam na niego kilka miesięcy, aż wreszcie się udało. :D Bardzo dobrze rozczesuje moje włosy, nie elektryzuje ich ani nie wyrywa. Jest wygodny, dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się nawet z mokrej ręki. Jest wytrzymały i jak dla mnie bardzo elegancko wygląda. Jeśli będzie taka potrzeba z całą pewnością kupię ponownie.


No i czas na drobne prezenty, ale każda kobieta czasem takich potrzebuje. Były w promocyjnej cenie, co dodatkowo podnosi ich atrakcyjność.  :)

8. i 9. The Body Shop, Colourglide Lip Color - sprezentowałam sobie dwie szminki w bardzo naturalnych, subtelnych odcieniach. Jaśniejsza to sunset peach, a ciemniejsza pinkette. Mają bardzo elegancje, minimalistyczne  i  solidnie wykonane opakowania. Nie wysuszają ust, ani nie lepią się. Obie są ładnie napigmentowane i wyraźnie podkreślają usta. Producent obiecuje dodatkowe nawilżenie, no i muszę przyznać, że jest minimalne, no ale jest. Szminki są bardzo trwałe. Pachną raczej chemicznie, ale nie najgorzej. Niestety wbrew zapewnieniom producenta nie mają zapachu wanilii. Mi się podobają i z całą pewnością kupię ponownie.

  
A jak Wasze lipcowe zakupy? Czy też, tak jak ja, sprawiłyście sobie jakiś fajny prezent? :)

czwartek, 26 lipca 2012

Pastel de peras

¡HOLA!

Czyli ciasto gruszkowe. 
Przedwczoraj dostałam w prezencie kilogram gruszek. Co prawda bardzo malutkich, ale niczym niepryskanych gruszek. Stwierdziłam, że grzechem byłoby je zmarnować, bądź po prostu zjeść. Musiałam coś z nich zrobić i padło na ciasto. Takie zwyczajne, maślane, słodko-korzenne, przywodzące na myśl dzieciństwo ciasto. Wykonanie go również jest dziecinnie proste, a co więcej, znika w zastraszającym tempie. :D
Gruszki są bardzo wartościowymi owocami i wbrew powszechnie panującej opinii, nie są ciężko strawne. Są nawet niskokaloryczne, a przy tym bogate w witaminy i minerały. Najwięcej znajdziemy w nich potasu, trochę witaminy D, witaminy C oraz te z grupy B, ale także fosforu, wapnia, sodu, magnezu, miedzi, żelaza, boru oraz jodu. Gruszki dzięki zawartości boru wpływają korzystnie na pracę naszego mózgu. Wspomagają trawienie. Dzięki obecności jodu świetnie wpływa na funkcjonowanie tarczycy. Te pyszne owoce mają nawet właściwości przeciwgorączkowe, a napar z gruszek jest cudownym lekiem na przeziębienie. :)


Składniki:
Ciasto:
200g masła 
200g cukru
200g mąki
3 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru waniliowego

Gruszki:
750g gruszek
2 średnie kwaśne jabłka (opcjonalnie, dodają ciekawego smaku)
40g masła
3 łyżki cukru
2 łyżeczki cynamonu 

1/2 łyżki masła 
bułka tarta do posypania formy
cukier puder

Obrać gruszki i jabłka, wyciąć gniazda nasienne i pokroić w kostkę. W garnku rozpuścić masło z cukrem. Dodać gruszki i gotować tak długo, aż sok wyparuje (ok. 5-7 minut). Dodać cynamon. Należy mieszać często ale delikatnie, żeby nie rozwalić gruszek. Po ok. 3 minutach wrzucić jabłka i dalej gotować, aż sok z gruszek wyparuje (jabłko musi być delikatnie twarde). Po upływie czasu zdjąć z ognia i ostudzić. 
Masło zmiksować z cukrem na gładką masę. Nie przerywając miksowania, dodawać po jednym jajku. Dodać mąkę i proszek do pieczenia. Połączyć z masą gruszkową. Formę o średnicy 27cm wysmarować masłem i posypać bułką tartą. Przełożyć do niej ciasto i piec przez 40-45 minut w piekarniku rozgrzanym do 190stC. Podawać posypane cukrem pudrem. Świetnie też komponuje się z lodami waniliowymi oraz sosem malinowym.
 
¡Que aproveche!
 

środa, 25 lipca 2012

Crema hidratante de día de áloe - Alterra

¡HOLA!

Czyli nawilżający krem na dzień z aloesem Alterra. 
Ostatnio pisałam o szamponie z granatem i aloesem z Alterry oraz własnoręcznej mgiełce do włosów na bazie soku aloesowego. Widać, że dużo tego aloesu w mojej pielęgnacji. O właściwościach tego niezawodnego lekarza z doniczki pisałam TUTAJ. Krem do pielęgnacji twarzy kupiłam podczas rossmannowskich promocji i stosowałam go przez cały miesiąc. Polubiliśmy się i wydaje mi się, że zostanie ze mną przez jakiś czas. 

Obietnice producenta: Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Krem na dzień Alterra z ekstraktem z aloesu to kojąca i dostarczająca równowagi pielęgnacja opracowana z myślą o szczególnych potrzebach skóry suchej i wrażliwej. Roślinna gliceryna trwale równoważy gospodarkę wodną skóry. Wartościowy olejek z jojoby w połączeniu z masłem shea sprawia, że skóra jest aksamitnie miękka w dotyk. Czysty wosk pszczeli dostarcza dodatkowej porcji pielęgnacji. Ciepły i świeży zapach rozpieszcza zmysły. 

Skład: Aqua, Alcohol, Glycerin, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycine Soja Oil*, Cera Alba, Glyceryl Stearate Citrate, Sorbitan Stearate, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Butyrospermum Parkii Butter*, Parfum**, Rhus Verniciflua Peel Cera, Sodium Citrate, Xanthan Gum, Sucrose Cocoate, Bisabolol, Linalool**, Citric Acid, Prunus Armeniaca Kernel Oil*, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Limonene**, Tocopherol, Geraniol**, Helianthus Annuus Seed Oil, Citronellol**, Citral**
* surowce pochodzące z uprawy kontrolowanej biologicznie.
** naturalne olejki eteryczne.

Cena: 7-9 zł / 50ml



Moja opinia: Krem zapakowany jest w malutką plastikową tubkę z ładnym rysunkiem na wierzchu. Niestety opakowanie nie jest przeźroczyste i nie widać ile kosmetyku nam zostało. Natomiast tubka kremu włożona jest w kartonik, który dla mnie jest zupełnie zbędny. Jest niesamowicie wydajny. Zazwyczaj krem wystarcza mi na ok. 1,5 miesiąca. W przypadku Alterry przez miesiąc zużyłam może 1/4 opakowania. Aplikacja kosmetyku jest wygodna, przez otwór wydostaje się mała ilość kosmetyku i taka w zupełności wystarczy, aby pokryć twarz, szyję i dekolt. Krem jest gęsty i do jego nieco woskowej konsystencji trzeba się po prostu przyzwyczaić, ale zapewniam, że jest to jak najbardziej wykonalne. :) Zapach jest neutralny, z delikatną nutką aloesu - jak dla mnie bardzo przyjemny. Krem mnie nie uczulił, ani nie podrażnił. Dobrze nawilża, zostawiając na twarzy delikatny filtr. Mi osobiście on nie przeszkadza, ale wiele osób może tego nie lubić. Po zastosowaniu kosmetyku moja cera była gładka i bardzo dobrze zmatowiona. Skład kosmetyku nie powala na kolana. Alkohol już na drugim miejscu w składzie, a aloes w znikomym stężeniu daleko, daleko za kompozycją zapachową. Krem ma kilka fajnych składników, ale sporo zupełnie niepotrzebnych. Same działanie kosmetyku jest przyzwoite, chociaż z pewnością krem nie będzie się nadawał do pielęgnacji cery bardzo suchej - dla mojej mieszanej jest w sam raz. Wciąż szukam kremowego ideału o naturalnym składzie, może sama coś ukręcę, więc nie wiem czy kupię ponownie. 

A Wy macie swój ulubiony krem na co dzień? A może same coś kręcicie i macie sprawdzony przepis? Podzielicie się ze mną? :D

piątek, 20 lipca 2012

Champú de granada y áloe - Alterra


¡HOLA!

Czyli szampon z granatem i aloesem Alterra. 
Dzisiaj recenzja szamponu, którego używałam przez ostatnie półtora miesiąca. Niestety ta krótka znajomość nie przerodzi się w dłuższy związek. A szkoda, bo zapowiadało się naprawdę nieźle. 

Obietnice producenta: Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji szamponu nawilżającego Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości: wartościowa kompozycja pielęgnacyjna z wyciągami z aloesu, granatu i kwiatów akacji pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii.
 
Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Sodium Coco Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Lauroyl Sarcosine, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbadensis Extract*, Acacia Farnesiana Extract, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Alcohol*, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**.
* surowce pochodzące z uprawy kontrolowanej biologicznie.
** naturalne olejki eteryczne.

Cena: 7-9zł / 200ml



Moja opinia: Szampon zamknięty jest w prostej, plastikowej buteleczce. Przez biały, gruby plastik nawet pod światło ciężko jest zobaczyć, ile produktu nam zostało. Na opakowaniu jest informacja o szamponie w języku polskim, ale u mnie papierowa nalepka nie przetrwała próby czasu. Opakowanie zamyka się na zatrzask, na którym stabilnie stoi, co pozwala nam zużyć produkt w całości. Dziurka, przez którą wylewa się szampon mogłaby być nieco mniejsza, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić. Szampon jest przeźroczysty i dosyć gęsty. Niestety pieni się gorzej od swojego brata z papają i bambusem, ale nie jest źle. Zapach nie przypadł mi do gustu - jest okropnie chemiczny. Akurat w jego przypadku cieszę się, że zapach nie pozostaje na włosach. Szampon mnie nie podrażnił, ani nie uczulił, a jestem wrażliwcem. Nie spowodował większego przetłuszczania włosów, ale nie "dostarczył im nowej energii". Włosy były po nim płaskie, bez objętości. Szampon miał nawilżać włosy, ale w moim przypadku tylko jeszcze bardziej je wysuszył. Niestety czasem nie radził sobie ze zmyciem olei, chociaż może to moja wina. 
Nie wymagam od szamponów cudów. Wiem, że szampon to nie odżywka i jest na głowie tylko chwilę, ale powinien porządnie myć i radzić sobie ze zmywaniem olei. Nie może uczulać, ani podrażniać. Stosowanie umiliłby ładny zapach. No cóż, nie polubiliśmy się. I niestety nie kupię go ponownie. 

Niedługo wyjeżdżam na upragnione wakacje, więc szukam czegoś uniwersalnego do mycia włosów. Zastanawiam się pomiędzy znanym już włosomaniczkom płynem Facelle Sensitive a balsamie do kąpieli Babydream fur Mama. Co mi polecacie? :)


niedziela, 15 lipca 2012

DIY - Acondicionador para el pelo

¡HOLA!

Czyli DoItYourself - odżywka do włosów.
W poniedziałkowy poranek dostałam swoja pierwszą paczkę z ZSK. Od razu postanowiłam zrobić sobie dwufazową odżywkę do włosów, którą miałam w planach już od jakiegoś czasu. Zaczęło się od promocji, na którą natrafiłam w Superpharmie. Kupiłam litrowy sok z aloesu za 9,99 zł. Nie byłam pewna co mogę zrobić z taką ilością, więc postanowiłam zużyć ją do odżywek, płukanek i oczywiście zgodnie z pierwotnym użyciem - do picia. 
Zarówno stosowany od wewnątrz, jak i od zewnątrz ma niesamowite działanie. Aloes to prawdziwa studnia bez dna dobroczynnych składników. Przede wszystkim wzmacnia nasz organizm. Działa przeciwzapalnie, przeciwgrzybicznie, antybakteryjnie. Zwiera witaminy A, C, F, B12, kwas foliowy oraz pierwiastki, które mają zbawienny wpływ na skórę, czyli sód, potas, wapń, magnez, mangan, miedź, chrom, fosfor, german, cynk i żelazo. Aloes łagodzi stany zapalne i przyśpiesza gojenie się ran. Niesamowicie nawilża skórę. Widziałam na własne oczy jak niesamowicie wpływa na poparzenia słoneczne. Jest również naturalnym filtrem przeciwsłonecznym o SPF 20. Stosowany na włosy jest świetnym nawilżaczem. Dlatego to właśnie sok z aloesu stanowi bazę mojej mgiełki. Co prawda nie jest to ekologiczny, stuprocentowy sok z aloesu, gdyż zawiera 0,3% konserwantów. W stosunku do tej całej chemii, która codziennie pakujemy na włosy i wlewamy do środka, tak mała ilość jest po prostu śmieszna. :)


 Składniki, 190ml:
100ml soku z aloesu
50ml hydrolatu (ja wybrałam lawendowy-bułgarski)
20ml wody wysokozmineralizowanej
3ml D-pantenolu
4ml keratyny
4ml kwasu hialuronowego 
5ml olejku (użyłam olejku Alterry 'migdały i papaja')
2ml kompleksu witamin all-in-one
20 kropli FEOG

Wszystkie składniki wlać do naczynka, wymieszać szklaną bagietką. Na końcu dodać wybrany olejek i FEOG. Przenieść dużą strzykawką do buteleczki z atomizerem (ja użyłam wyparzonej buteleczki od mgiełki Gliss Kur). Gotowa odżywka ma płynną, lekko żółtą postać. Przed każdym użyciem buteleczkę energicznie wstrząsnąć, aby obie fazy się połączyły. 



Głównym zadaniem tej odżywki jest wzmocnić włosy, nadać im ładny połysk. Mgiełka sprawia, że włosy są mięciutkie i łatwo się rozczesują. Spryskuję nią głównie końcówki, gdyż w nadmiarze może obciążyć nasze włosy. Lepiej spryskać nim włosy częściej, ale w mniejszych ilościach.
Następnym razem zamiast hydrolatu spróbuję dodać wody różanej. Woda różana dobrze nawilża włosy i na pewno poprawi zapach naszej odżywki. :) Muszę tylko wreszcie ją dorwać w sklepie z ekologiczną żywnością. Poluję na nią już od miesiąca. Znacie jakiś sklep w Warszawie bądź zaufany sklep internetowy, gdzie mogę ją dostać? :)

środa, 11 lipca 2012

Chili con carne

¡HOLA!

Czyli chili z mięsem. 
Znane na cały świat, klasyczne danie z mielonego mięsa z fasolą, papryką i chili. Każda meksykanka robi je na własny sposób. Ma być szybkie w przygotowaniu, mało pracochłonne i wyżywić całą rodzinę, która w Meksyku do małych nie należy. :) Wbrew pozorom to danie można je bardzo łatwo 'odchudzić' poprzez użycie chudej wołowiny dobrej jakości i dodanie mnóstwa warzyw. Można je podawać z plackami tortilli, ryżem i oczywiście guacamole, czyli przepyszną pastą z avocado. Wersja, którą dostałam od znajomego Meksykanina miała znacznie więcej chilli i kminu rzymskiego. Ja zmniejszyłam ich ilość, aby potrawa była odpowiednia również dla najmłodszych i osób, które nie przepadają za ostrą kuchnią meksykańską.
Czerwona fasola bardzo często polecana jest wegetarianom, gdyż zawiera więcej białka niż mięso, jednakże jest to białko uboższe w aminokwasy. Jest bogatym źródłem witamin z grupy B, fosforu, potasu, wapnia i zbawiennego dla urody cynku. Fasola ma też lekkostrawną skrobię i substancje hamujące rozrost tkanek nowotworowych.
Jak już wspominałam papryka jest jedynym warzywem, które wraz ze wzrostem temperatury nie traci cennej witaminy C, której zawiera najwięcej spośród warzyw. Zbawiennie wpływa na koloryt cery. Jest niskokaloryczna. Jest niezwykle cennym źródłem beta-karotenu (którego najwięcej jest właśnie w papryce czerwonej), witaminy E, K i z grupy B oraz potas, wapń, magnez i fosfor.
W kukurydzy znajduje się bardzo zgrany duet przeciwutleniaczy - selen i witamina E. Selen ułatwia wchłanianie i wzmaga działanie witaminy E. Selen zapobiega nowotworom, a witamina E jest powszechnie znana jako witamina młodości, gdyż zapobiega powstawaniu zmarszczek. Kukurydza jest również źródłem witamin z grupy B, potasu, fosforu i żelaza. Za sprawą potasu wzmacnia serce i zmniejsza ryzyko udaru.



Składniki, 6-8 porcji:
2 łyżki oliwy z oliwek
2 duże cebule
4 ząbki czosnku
2 łyżki sproszkowanego chili
2 łyżki kminu rzymskiego (kuminu, czyli charakterystycznej dla tej potrawy przyprawy)
2 łyżki oregano
900g mielonej chudej wołowiny
1 puszka pokrojonych pomidorów
2 kostki bulionu wołowego
2 duże czerwone papryki
2 puszki czerwonej fasoli
2 puszki kukurydzy 
woda
sól, pieprz

Na dużej patelni rozgrzać oliwę z oliwek. Cebulę pokroić w kosteczkę i zeszklić na małym ogniu. Czosnek przecisnąć przez praskę, dodać chili, kmin rzymski, oregano, sól i pieprz. Smażyć minutę, cały czas mieszając. Stopniowo dodawać mieloną wołowinę, zarumienić z każdej strony. Dodać pomidory z puszki. Dodać kostki bulionu. W razie potrzeby dolać trochę wody. Przykryć pokrywką i gotować przez ok 20 minut (w zależności jakie mamy mięso). Paprykę pokroić w kosteczkę i wrzucić na patelnię. Wciąż gotować pod przykryciem do czasu, aż papryka będzie miękka. Mieszać całość od czasu do czasu. Po kwadransie dodać fasolę i kukurydzę. Wymieszać i gotować całość przez 5 minut.
¡Que aproveche!
 

poniedziałek, 9 lipca 2012

El primer encargo de ZSK

¡HOLA!

Czyli pierwsze zamówienie z ZSK. 
Dzisiaj doszła do mnie wyczekiwana paczka z półproduktami, zamówionymi na stronie ZSK, czyli Zrób Sobie Krem. Każda zamówiona rzecz była sto razy przemyślana. Kupiłam kilka produktów o wszechstronnym zastosowaniu, ponieważ nie chcę, aby cokolwiek się zmarnowało. Gdy za listonoszem zamknęły się drzwi, dosłownie rzuciłam się na paczkę! :D 

Każdy może zwariować na widok pierwszej paczki z półproduktami. xD


Moje zamówienie wyglądało następująco:


1. FEOG - chciałam uniknąć przechowywania własnoręcznie robionych kosmetyków w lodówce, a zużycie czegokolwiek w ciągu dwóch tygodniu graniczy z cudem.
2. Glinka biała - porcelanowa - najdelikatniejsza z glinek, dlatego polecana jest dla skóry delikatnej, wrażliwej, suchej i dojrzałej. Dzięki zawartości glinu ściąga pory i absorbuje nadmiar sebum, co sprawia, że z powodzeniem może być używana także dla wrażliwej cery tłustej i mieszanej. Stosowana regularnie jako maska oczyszcza i wygładza, łagodzi podrażnienia oraz poprawia koloryt skóry (źródło - ZSK). Może być stosowana jako dodatek do peelingów, kremów, pudrów.
3. Kwas hialuronowy 1% - znakomity humektant (nawilżacz), który nadaje się zarówno do włosów, jak i twarzy. Mam zamiar dodawać go do mgiełek do włosów, masek, kremów, maseczek i peelingów. Najlepszy do stosowania w domu będzie ten w formie żelu.
4. Hydrolizat keratyny - Zawiera wszystkie aminokwasy zawarte we włosach i paznokciach w postaci łatwo przyswajalnej. Stosowany w odżywkach do włosów i paznokci - wzmacnia, odbudowuje strukturę włosów i paznokci, nawilża i nadaje połysk oraz zdrowy wygląd (źródło - ZSK). Mam zamiar dodać go do mgiełki do włosów i wzbogacić nią maski.
5. 75% D-pantenol w roztworze wodnym - czyli prowitamina B5. Jest bardzo wszechstronny. Można dodawać go praktycznie do wszystkiego. Świetnie wpływa na włosy, paznokcie, cerę. Ma właściwości higroskopijne, czyli potocznie mówiąc gromadzi wodę, co powoduje dogłębne nawilżenie. 
6. Peeling z nasion truskawki - Owoce truskawek są źródłem wielu cennych substancji czynnych oraz kwasów owocowych, witamin, pektyn i błonnika (źródło - ZSK). Będę wykonywała go raz  tygodniu. Mam nadzieję, że będzie dobrym zastępcą drogeryjnych peelingów.
7. Olej ze słodkich migdałów - ogłoszony jednym z najlepszych olejów stosowanych w kosmetyce. Nigdy nie stosowałam go samego, ale widziałam w różnych produktach (m.in. w tym olejku do pielęgnacji dłoni z Oriflame). Mam zamiar stosować go do olejowania włosów, w serum do twarzy, a może niedługo zrobię sobie pastę migdałową, o której przeczytałam u Aliny Rose. :)
8. Kompozycja witaminowa All-in-one - na pewno stosowanie pojedynczych witamin daje lepsze efekty, ale kupno kompozycji witaminowej jest o wiele bardziej ekonomiczne. Zawiera witaminę E, witaminę C, witaminę B3, witaminę B5 oraz witaminę B6. Ma bardzo wszechstronne zastosowanie, więc jeszcze nie jestem pewna, gdzie wyląduje. :D
9. Szklana butelka 30ml z dozownikiem - przelałam do niej olejek Alterry (migdały i papaja), który stosuję na końcówki. Butelka Alterry ma okropny otworek, przez który olejek wydostaje się po kropelce. Myślałam, że zwariuję podczas przelewania go. xD
10. Hydrolat lawendowy - bułgarski - mam zamiar stosować go jako tonik, dodatek do mgiełek i maseczek z glinki. Polecany jest do cery suchej, ale działa też lekko ściągająco i reguluje wydzielanie sebum. Ma śliczny zapach. :)
Jako, że połączyłam swoje zamówienie z koleżanką, w naszej paczce znalazły się dwa prezenty.
Peeling ze skały wulkanicznej - zobaczymy, który okaże się lepszy - ze skały wulkanicznej czy z nasion truskawek. :)
Mikronizowany tlenek cynku - filtr mineralny - na lato idealny dodatek do kremów i olejków do ciała. :)

 Uciekam kręcić kosmetyki. :D
 

niedziela, 8 lipca 2012

Cazuela con berenjena.

¡HOLA!

Czyli zapiekanka z bakłażanem.
Na dzisiejszą kolację miał być makaron fusilli ze szpinakiem i grillowanym camembertem, jednakże przeglądając lodówkę natknęłam się na bakłażana i paprykę. Miał być szpinak, wyszedł bakłażan. Na szczęście zarówno ja, jak i domownicy przyzwyczaili się, że kobieta zmienną jest. :)
Bakłażan poza walorami smakowymi jest niezwykle wartościowy. Zawiera dużą ilość potasu, fosforu, żelaza i wapnia oraz witaminę A, C i witaminy z grupy B. Jest nisko kaloryczny, a ponad to bogaty w błonnik, którego zawiera dwa razy więcej niż wychwalane powszechnie jabłka. Wspomaga trawienie tłustych mięs, na czym szczególnie zależy Nam kobietom. Bakłażan przez niektórych uznawany jest za afrodyzjak. :D



Składniki, 5-6 porcji:  
300g makaronu fusilli
1 duży bakłażan
250g pomidorów z puszki (tych pokrojonych)
1 mała cebula
3 ząbki czosnku
1 mozzarella
1 duża czerwona papryka
2 łyżki oliwy z oliwek
150g przecieru pomidorowego
ser tarty do posypania
1 łyżeczka oregano
sól, pieprz

Bakłażana umyć i pokroić w większą kostkę. Piekarnik nagrzać do 200 st C. Ugotować makaron al dente (w przypadku fusilli to ok. 8 minut) Na dużej patelni rozgrzać oliwę z oliwek. Cebulę posiekać w kosteczkę i zeszklić na małym ogniu (ok. 5 minut). Dodać czosnek przeciśnięty przez praskę. Paprykę umyć, usunąć gniazdo nasienne i pokroić w kosteczkę. Po minucie wrzucić na patelnię i smażyć przez ok. 3-4 minuty (papryka jest jedynym warzywem, które wraz ze wzrostem temperatury nie traci cennej witaminy C). Dodać bakłażana i smażyć przez kolejne 3-4 minuty. Po tym czasie dodać 3/4 puszki pomidorów, a następnie doprawić solą i pieprzem. Wymieszać i zdjąć z ognia. Makaron odcedzić, zalać zimną wodą i z powrotem wrzucić do garnka. Dodać przecier pomidorowy i resztę pomidorów z puszki. Z połowy makaronu przygotować pierwszą warstwę zapiekanki. Mozzarellę pokroić w kostkę i połową przykryć makaron. Dodać połowę farszu, po czym powtórzyć warstwy. Wierzch posypać serem. Piec przez ok. 40 minut. Jeśli lubimy gdy ser jest lekko zrumieniony, ostatnie 10 minut zapiekamy bez przykrycia.
¡Que aproveche!

sobota, 7 lipca 2012

Las novedades en mi armario y 'los ojos españoles'

¡HOLA! 

Czyli nowości w mojej szafie i Hiszpańskie oczy.
W czwartek wybrałam się do mojego ulubionego second-handu. Jako stała klientka zawsze dostaję mały rabat na zakupy. :D Każda wchodząca tam osoba powinna mieć świadomość, że nie wyjdzie z pustymi rękami, jednak Nam kobietom to chyba nie przeszkadza. :) 
Tym razem kupiłam trzy fantastyczne rzeczy. 
Delikatną, białą sukienkę, która idealnie nadaje się na towarzyszące nam obecnie upały. Jest nieco prześwitująca, ale nałożona na bikini spełnia swoją rolę. Jest zrobiona z naturalnego materiału. Nie wyobrażam sobie chodzić w taki upał w czymś sztucznym. Pochodzi ze sklepu Promod. 


Kupiłam też śliczną koszulkę nocną w klimacie lat 60. Ach, te grochy! :D Jest satynowa, więc powinna być przyjemna do spania. Ma regulowane ramiączka. Tak jak sukienka, pochodzi z Promod. 



Znalazłam też bardzo pojemny kosz, który jest wprost idealny na plażę. Marzyła o takim i namiętnie poszukiwałam go zarówno w Barcelonie, jak i nad polskim morzem. Niestety nie udało się, aż do teraz. Niestety torba ma regulowanych ramiączek, ale wygodnie leży na ramieniu. Nie wiem z jakiego sklepu pochodzi, ale nie ma to większego znaczenia. Kosz jest po prostu cudowny. Mieści się w nim wszystko. :)






Wczoraj wieczorem skończyłam czytać niezwykłą książkę. Nie wiem ile chusteczek zmarnowałam podczas lektury, ale było warto. Świadomość, że wiele podobnych historii wydarzyło się naprawdę otwiera oczy i ściska za serce. Hiszpańskie oczy to powieść autorstwa Marii Nurowskiej. Porusza trudne tematy, ale autorka ma lekki sposób pisania i książkę chłonie się jak gąbka. Opowiada o trudnej miłości, dojrzewaniu, zagubieniu, akceptacji i cierpieniu. Aktorkę Annę i jej córkę poznajemy podczas wizyty u kolejnego psychologa. Ewa cierpi na bulimię i nie potrafi się zaakceptować. Aby jednak młoda kobieta mogła w wyzdrowieć i zacząć normalne życie, konieczna jest terapia - ich toksyczna miłość musi przerodzić się w uczucie, którym kobiety nie będą się wzajemnie ranić. Terapia ma też pomóc Annie uwolnić się od dramatycznej przeszłości, która wraca za każdym razem, gdy patrzy w ciemne oczy córki. 
Zdecydowania polecam!


środa, 4 lipca 2012

Heenara y batido para la belleza

¡HOLA!

Czyli olejek heenara i koktajl dla urody. 
W poście o mojej aktualnej pielęgnacji włosów pisałam, że z niecierpliwością czekam, aż dotrze do mnie indyjski olejek heenara. We wtorek dostałam długo wyczekiwaną paczkę i jak się można domyślić, już rozpoczęłam stosowanie. Nieco obawiałam się intensywnego zapachu, ale szczerze powiedziawszy zakochałam się w nim. Oczywiście wielu osobom może nie przypaść do gustu. 
Wczoraj nałożyłam go na włosy i wmasowałam w skalp. Zostawiłam na noc i rano zmyłam szamponem Alterry. Za jakiś czas napiszę pełną recenzję. Jedyne co mogę na razie powiedzieć, to że pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne! :D



Od kilku tygodni rozpoczynam dzień koktajlem z owoców sezonowych. Najbardziej zasmakowało mi połączenie truskawek i jagód. Zarówno jedne, jak i drugie są znakomitym źródłem flawonoidów, czyli naturalnych przeciwutleniaczy, które pomagają chronić komórki naszego organizmu. Doskonale wpływają też na urodę. Korzystam jak tylko mogę, bo truskawki już powoli znikają. 

Koktajl truskawkowo-jagodowy
Składniki, 1 porcja:
200g truskawek
50g jagód
250ml jogurtu naturalnego
1 łyżeczka cukru
ew. skruszony lód

Truskawki umyć i oczyścić. Jagody umyć. Owoce wrzucić do blendera lub rozdrobnić mikserem. Dodać skruszony lód. Ponownie zmiksować. Jogurt zmiksować z lodem i cukrem. Wlać jogurt, a na wierzch koktajl z truskawek, tworząc warstwę, można delikatnie zamieszać. Kubek można z koktajlem udekorować przekrojonym kawałkiem truskawki.


poniedziałek, 2 lipca 2012

Las compras de junio.

¡HOLA!

Czyli zakupy czerwcowe.  
Ten miesiąc nie był dobry dla kobiecych portfeli. Codzienne promocje w Rossmannie mocno nadwyrężyły mój czerwcowy budżet, jednakże większość z kupionych przeze mnie produktów wylądowało w szufladce z zapasami. W tym miesiącu zdecydowanie królowała u mnie Alterra. Czas powoli zacząć zużywanie. 


1. Max Factor, 2000 Calorie Dramatic Volume, pogrubiający tusz do rzęs - elegancki, ponadczasowy, znany przez wszystkich, a jednak wciąż jeden z najlepszych. Tusz jest idealny do stosowania na dzień, na wieczór może być zbyt subtelny. Ma bardzo wygodną szczoteczkę, która świetnie rozczesuje rzęsy. Pod koniec dnia wciąż pozostanie na naszych rzęsach. Z całą pewnością kupię ponownie.
2.  Rossmann, Alterra, Olejek do masażu migdały i papaja - kupiłam go z myślą o zabezpieczaniu końcówek. Używam go za krótko, aby zauważyć widoczne efekty. Bardzo podoba mi się jego zapach, subtelny i świeży. Natomiast sporym minusem jest szklana butelka, która może wyślizgnąć się z rąk, oraz  duży otworek. Nie wiem czy kupię ponownie. 
3. Rossmann, Alterra, Balsam do ust z rumiankiem - kupiłam już drugie opakowanie, gdyż bardzo spodobały mi się efekty. Usta są dobrze nawilżone. Pozostawia delikatny woskowaty połysk. Ma neutralny smak i zapach, więc powinien spodobać się każdemu. Za niską cenę dostajemy balsam o dobrym, naturalnym składzie. Z całą pewnością kupię ponownie.
4.  Apteczka babuni, Olejek rycynowy - w mojej kosmetyczce to absolutny niezbędnik, z którym nie rozstaję się od ok. 5 lat. Idealny do odżywiania rzęs, olejowania włosów, nawilżania skórek. Mój wszechstronny KWC! Z całą pewnością kupię ponownie.
5. Dove, Summer Glow, balsam brązująco-rozświetlający - bardzo lubiłam jego starą wersję, nowa również przypadła mi do gustu. Na co dzień wolę balsam bez drobinek, ale na wieczorne wyjście nowa wersja jest idealna. Przy umiejętnym i dokładnym rozprowadzeniu tworzy subtelną, wakacyjną opaleniznę. Z całą pewnością kupię ponownie.
 6. Ziaja, Ogórkowy tonik do twarzy - naprawdę przyzwoity produkt w niskiej cenie. Dobrze tonizuje i odświeża cerę. Nawilża i ie zapycha porów. Nie zawiera alkoholu i nie podrażnia. Delikatnie oczyszcza i przygotowuje cerę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. To moja kolejna butelka i z całą pewnością kupię ponownie.
7. Ziaja, Nuno, Antybakteryjny tonik do twarzy - przeznaczony jest do cery zanieczyszczonej, skłonnej do wyprysków i w tej kwestii dobrze spełnia swoje zadanie. Matuje, ale nie wysusza. Z cerą mocno trądzikową sobie nie poradzi, ale dla mojej mieszanej jest w sam raz. Z całą pewnością kupię ponownie.
8. Rossmann, Alterra, Szampon dodający objętości papaja i bambus - naprawdę dobry szampon. Idealnie nadaje się dla osób, które tak jak ja dopiero zaczynają swoją przygodę z włosomaniactwem. Ma bogaty skład. Włosy są dobrze oczyszczone. Bardzo lubię go za to, że nie obciąża moich włosów, które mają do tego skłonność. Dobrze zmywa oleje. Nie zwiększa przetłuszczania się włosów. Ma piękny zapach, który niestety nie utrzymuje się po myciu. Minusem jest również jego niska wydajność, ale z całą pewnością kupię ponownie.
9. Rossmann, Alterra, Maska nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych granat i aloes - szczerze powiedziawszy jeszcze nie miałam okazji wypróbować tej maski, ale mam nadzieję, że będzie dobrą alternatywą do masek Biowaxu. Nie wiem czy kupię ponownie. 
10. Rossmann, Alterra, Krem aloesowy na dzień do skóry wrażliwej - tak jak w przypadku maski, nie miałam okazji go jeszcze wypróbować. Na co dzień mam już  swoje ulubione kremy. Ten ma różne opinie, więc postanowiłam wypróbować go na sobie. Nie wiem czy kupię ponownie. 
11. Garnier Skin Naturals, Krem BB odżywiająco-koloryzujący 5w1 -  jako, że nie lubię stosować ciężkich podkładów, kupiłam nowość od Garniera. Nie chcę stosować go jako samodzielnego produktu, a jako lekki podkład na co dzień. Jeszcze nie zdążyłam go wypróbować, więc nie wiem czy kupię ponownie.
12. EcoTools, Pędzel do różu - duży, wygodnie leżący w dłoni pędzel. Nakładam nim nie tylko róż, ale i puder. Jest niesamowicie mięciutki, więc makijaż nim to sama przyjemność. Nie gubi włosia. Dobrze się myje, szybko schnie i nie odkształca się. Dodatkowym plusem jest wygodne opakowanie, które idealnie sprawdzi się w podróży. Z całą pewnością kupię ponownie.
13. Elite Model's Fashion, pędzelek do powiek - bardzo precyzyjny, wygodnie leżący w dłoni. Pędzelek wykonany jest z naturalnego włosia, które nie wypada. Dobrze się myje i szybko schnie. Naprawdę odmienia makijaż. Z całą pewnością kupię ponownie.
14. Khadi, Naturalna henna, jasny brąz - chciałam delikatnie przyciemnić mój naturalny kolor włosów. Po przeczytaniu samych dobrych recenzji, sięgnęłam po hennę Khadi i nie zawiodłam się. Przed użyciem odrobinę się bałam. Wyszedł subtelny, ciepły brąz, a włosy były naprawdę odżywione i miękkie w dotyku. Zwiększyła się ich objętość. Jedynym minusem jest zapach, który u mnie utrzymywał się przez ok. dwa tygodnie, jednakże polubiłyśmy się i z całą pewnością kupię ponownie.
15. Rossmann, Alterra, Mydło z oliwą z oliwek - całkiem niezłe mydełko drogeryjne. Ma ładny zapach i ciekawy skład. Jest łagodne i nie uczula, idealne dla wrażliwców. Nie wysusza, pozostawia skórę miękką w dotyku. Z całą pewnością kupię ponownie.
16. Dary Natury, Kurkuma - tak naprawdę nie można nazwać jej kosmetykiem, ale mimo tego postanowiłam ją dorzucić. Kupiłam kurkumę mając na celu zrobienie z niej maseczek oczyszczających z przepisu, który znalazłam u Aliny Rose. Niestety nigdzie nie mogłam znaleźć mąki z ciecierzycy (ale wciąż szukam, nie poddam się :D) i kurkuma leży sobie w szufladce z zapasami. Jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.



To już wszystkie produkty, jakie kupiłam w czerwcu. Część z nich dopiero czeka na przetestowanie i dłuższe recenzje. Mam nadzieję, że Wy również dokonałyście w tym miesiącu jakiegoś fajnego kosmetycznego odkrycia. :)

 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...