wtorek, 25 czerwca 2013

Crema remodelante - Vitalidad de arándano - Apis

¡HOLA!
     
Czyli krem ujędrniający - Żurawinowa Witalność - Apis. 
O marce Apis pierwszy razy usłyszałam mniej więcej rok temu. Wówczas nie spodziewałam się, że kremy tej niedocenianej polskiej firmy okażą się hitami w mojej pielęgnacji. Bardzo się cieszę, że na nie natrafiłam, bo stały się moimi pewniakami. Zarówno krem z miodem i kozim mlekiem, jak i dzisiaj recenzowany z żurawiną i olejkiem arganowym odpowiedziały w stuprocentach na potrzeby mojej wymagającej skóry. :)

Obietnice producenta: Formuła kremu będąca połączeniem składników intensywnie regenerujących, nawilżających, pobudzających odbudowę włókien kolagenowych i elastynowych. Dzięki zastosowaniu ekstraktu z żurawiny, aloesu, marokańskiego olejku arganowego, kolagenu i elastyny spowalnia proces powstawania zmarszczek, ujędrnia i wygładza. Obecność filtrów UVA/UVB (SPF15) chroni przed szkodliwym wpływem promieniowania ultrafioletowego odpowiedzialnego za fotostarzenie się skóry.

Skład: aqua, grape seed oil, sunflower oil, argania spinosa oil/argania spinosa kernel oil, glycerin, carbomer, cranberry extract, aloe extract, cetearyl alcohol & ceteareth 20, collagen, elastin, zinc oxide, titanium dioxide, triethanoloamine, ascorbyl palmitate, ascorbic acid, citric acid, tocopherol, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, benzyl alcohol, parfum, annatto.

Cena: ok. 12 zł / 110 ml

Moja opinia: Krem został zapakowany w duży, plastikowy słoik w białym kolorze. Nie jest to najbardziej higieniczne rozwiązanie, ale w zamian możemy wydobyć produkt do ostatniej kropli. Słoik można łatwo odkręcić, nawet nakremowanymi dłońmi. Mógłby być nieco mniejszy i bardziej poręczny - na wyjazd jest za duży. Podwójne dno jest całkowicie bez sensu. Bez niego kosmetyk byłby po prostu mniejszy i zgrabniejszy. Szafa graficzna jest według mnie ładna i skromna. Na opakowaniu znajdziemy wszystkie niezbędne informacje. Warto wspomnieć, że jest to polski produkt. :) 
Krem jest bardzo wydajny. Stosunek ceny do objętości jest niesamowicie korzystny. Używam go tylko na dzień od mniej więcej dwóch miesięcy i została mi jeszcze 1/3 kremu. Ma lekką, wręcz lejącą się konsystencję. Podczas transportu przelewa się w opakowaniu. Wchłania się błyskawicznie, ale łatwo z nim przesadzić, bo wystarczy naprawdę niewielka ilość, aby dokładnie pokryć twarz, szyję i dekolt. Ma biały kolor o delikatnie różowym zabarwieniu. Jego zapach jest bardzo przyjemny, kwiatowo-owocowy.
Krem ma naprawdę świetny emolientowy skład. Nawet osoby wrażliwe na glicerynę powinny być zadowolone, bo znajduje się ona daleko w składzie. Produkt jest idealny na okres wiosenno-letni. Na zimę mógłby być nieco za lekki i niewystarczająco nawilżający. Krem zabezpiecza lekkim filtrem ochronnym. Po jego użyciu cera jest bardziej miękka i gładka. Nadaje skórze ładny, zdrowy koloryt. Kosmetyk nadaje skórze ładny, zdrowy koloryt. Staje się ona elastyczna i promienna. Na pewno wykazuje działanie wygładzające. Nie uczulił mnie ani nie podrażnił, a wręcz złagodził podrażnienia. Nie zwiększył wyprysków ani świecenia się cery. Nie zapycha porów i idealnie nadaje się do stosowania pod makijaż. 
Ten krem jest bardzo dobrym rozwiązaniem na lato. Niestety do stosowania zimą jest za lekki i za mało odżywczy. Jest fajną bazą do wzbogacania półproduktami. Po raz kolejny w bardzo korzystnej cenie dostajemy świetny produkt. Z całą pewnością kupię go ponownie. 
Stosowałyście kremy Apis? Macie swoje hity wśród kosmetyków tej marki? :)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Mascarilla meganutritiva para el pelo - Eco Hysteria

¡HOLA!
     
Czyli maska do włosów "Mega Odżywienie" - Eco Hysteria.

Maska ta wylądowała w moim koszyku za sprawą rozpieszczania samej siebie w ramach Dnia Kobiet. Taki mały prezent, który okazał się całkiem fajnym kosmetykiem pielęgnującym. Od masek do włosów zawsze wymagam więcej. Moje włosy potrzebują silnego nawilżenia i regeneracji. To właśnie tych cech szukam w każdej masce. Nie zależy mi tak bardzo na wygładzeniu, jak właśnie na odżywieniu. Na szczęście nazwa maski "Mega Odżywienie" przekłada się na jej działanie i to w stuprocentowo! :D


Obietnice producenta: DLA WŁOSÓW SUCHYCH I OSŁABIONYCH. Ekstremalnie silne i zdrowe włosy? Tak, to jest możliwe! Wypróbuj nowej, mega odżywczej maski do włosów! Organiczny ekstrakt Awokado regeneruje włosy, Kokos wzmacnia cebulki włosowe, ekstrakt Czarnego Kawioru nasyca włosy witaminami i nadaje im wspaniałego blasku. Maska ułatwia rozczesywanie włosów. Aktywne składniki: Organiczny ekstrakt Awokado, Kokos, Ekstrakt Czarnego Kawioru.

Skład: Aqua with infusions of: Organic Persea Gratissima (Avocado) Fruit Extract, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract, Caviar Extract, Organic Вutyrospermum Parkii, Organic Mauritia Flexuosa Fruit Oil; Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.

Cena: ok. 25 zł / 200 ml

Moja opinia: Produkt został zapakowany w miękką tubę. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo aby wydobyć maskę do końca musimy najpierw się mocno nasiłować, a pod koniec i tak rozciąć tubę. Pod światło nie widać, ile produktu jeszcze zostało, ale jest to odczuwalne. Szata graficzna jest MEGA pozytywna, aż zachęca do użytkowania. :D
Maska ma budyniową konsystencję i łatwo jest rozprowadzić ją na mokrych włosach, a do tego z nich nie spływa. Jest niestety średnio wydajna. Wystarczyła mi na jakieś 10-12 zastosowań, co przy dosyć wysokiej cenie i małej pojemności czyni ją dosyć niewydajną. Ma ładny, kwiatowo-kokosowy zapach, który utrzymuje się na włosach przez kilka godzin. Jej kolor jest biało-zielony. 
Producent zaleca pozostawienie jej na 1-2 minuty, ale co to za maska? Ja tyle odżywki trzymam, wobec czego pozostawiałam ją na ok. 30-40 minut pod czepkiem i ręcznikiem, aby dać jej czas na pokazanie swojego "prawdziwego oblicza". :)  Należy bardzo uważać, aby dokładnie spłukać maskę, bo inaczej obciąży włosy. Posiadaczkom cienkich, skłonnych do obciążania włosów sugeruję, aby nakładać ją w umiarkowanych ilościach omijając skórę głosy - od ucha w dół. 
Maska ma przecudny skład, który zapewnia dogłębne nawilżenie i regenerację zniszczonych włosów. Niesamowicie je wygładza i ułatwia rozczesać nawet najbardziej splątane kosmyki. Sprawia, że stają się miękkie a wręcz jedwabiste. Wydobywa z włosów niesamowity blask. Maska dobrze odżywia włosy. Nieco rozluźnia skręt, jednocześnie dociążając włosy i zapobiegając ich puszeniu się. Stają się puszyste oraz ładnie się układają. Nie wywołała podrażnienia ani alergii. Może wpływać na przetłuszczanie się włosów, zwłaszcza jeśli nałożymy jej za dużo. 
Podsumowując, polecam tę maskę wszystkim, którzy szukają porządnej regeneracji i prawdziwego opatrunku. Nie sprawdzi się, zaś u posiadaczek cienkich i skłonnych do obciążania włosów. Dla mnie okazała się strzałem w dziesiątkę - prawdziwym lekiem spustoszenie, które wywołała niekończąca się tegoroczna zima. :)


Używałyście tego lub innych produktów firmy Eco Hysteria? :) 

czwartek, 13 czerwca 2013

Acondicionador de regeneración para el pelo dañado - Alverde

¡HOLA!
     
Czyli odżywka regenerująca do włosów zniszczonych - Alverde. 

Nie cierpię pisać negatywnych recenzji. Zdecydowanie wolę wychwalać dany produkt w samych superlatywach. Niestety tym razem nie mam innego wyjścia i muszę określić odżywkę Alverde mianem kosmetycznego bubla. Naczytałam się mnóstwa pozytywnych recenzji kosmetyków tej marki i szczerze powiedziawszy, byłam mocno zdziwiona, że ten produkt okazał się niewypałem. Może gdybym wczytała się dokładniej w skład zamiast biec z nią do kasy, nie popełniłabym takiego błędu, bowiem tytułowe awokado znajduje się w składzie daleko za kompozycją zapachową, czy można powiedzieć, że go tam prawie nie ma. :(


Obietnice producenta: Wyjątkowo łagodna i delikatna formuła z odżywczym olejem jojoba i sojowego oraz proteinami pszenicy wzmacnia strukturę włosów i zapewnia im intensywną pielęgnację. Nawilżająca gliceryna  przeciwdziała przesuszeniu włosów. Włosy stają się zauważalnie gładsze, łatwiej się rozczesują i zyskują jedwabisty połysk 

Skład: Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Alcohol, Brassica Alcohol, Inulin, Decyl Oleate, Betaine, Brassicyl Isoleucinate Esylate, Levulinic Acid, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Parfum**, Coco-Glucoside, Glyceryl Caprylate, Glyceryl Oleate, Arginine, Sodium PCA, Sodium Levulinate, p-Anisic Acid, Hydrolyzed Wheat Protein, Linalool**, Citric Acid, Benzyl Alcohol**, Limonene**, Citronellol**, Persea Gratissima FruitExtract, Vitis Vinifera Seed Extract, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate
* ingredients from certified organic agriculture
**natural essential oils
 


Cena: 2,59 € / 200 ml


Moja opinia: Odżywka została zapakowana do białej butelki wykonanej z plastiku. Pod światło widać, ile produktu nam zostało, a także możemy postawić opakowanie na zatrzasku, co pozwala wydobyć odżywkę do ostatniej kropli. Konsystencja jest pozornie gęsta i produkt dobrze rozprowadza się na włosach, ale niestety odżywka dosłownie po chwili spływa z włosów, przez co musiałam ją dokładać lub trzymać pod czepkiem, aby cokolwiek pozostało na moich włosach. Jest niesamowicie niewydajna - wystarczyła mi na jakieś 15 zastosowań, czyli wyjątkowo mało. Dla porównania odżywkę Garniera A&K o takiej samej pojemności mam już dwa miesiące. 
Pachnie okropnie. Jest to bardzo chemiczny zapach i wyraźnie wyczuwam w nim alkohol. Na pewno nie ma nic wspólnego z awokado czy winogronami. Zapach jest niemalże identyczny jak szamponu Alterry Granat i Aloes. Zdecydowanie nie umila to użytkowania. Na szczęście nie utrzymuje się on na włosach. Odżywka ma śnieżnobiały kolor.
Ma nie najgorszy skład, ale co z tego, skoro produkt nie spełnia ani swojego zadania, ani obietnic producenta. Nie spełnia nawet minimum, którego wymagam od odżywki. Po jej zmyciu włosy są takie, jakbym nic nie nałożyła. Nie ułatwia rozczesywania. Włosy są po niej szorstkie, suche i matowe. Nie błyszczą się ani nie są nawilżone. Na drugi dzień już w ogóle są do niczego - zupełnie bez życia i nadające się tylko do związania. Zdaję sobie sprawę, że wysoko i średnioporowate włosy potrzebują większego nawilżenia, ale ta odżywka nie zapewnia nawet pielęgnacyjnego minimum. 
Podsumowując, bardzo się zawiodłam na tej odżywce. Naturalny skład, przyjazna środowisku firma czy niska cena tym razem nie przemawiają na korzyść produktu, który po prostu nie spełnił swojego zadania. Na pewno więcej nie wyląduje w moim koszyku.

  
Używałyście produktów Alverde? Jak się u Was spisały? Mam nadzieję, że nieco lepiej niż zrecenzowana odżywka. :)

niedziela, 9 czerwca 2013

El limpiador micelar - BeBeauty

¡HOLA!
     
Czyli płyn micelarny - BeBeauty.

Płynów micelarnych zaczęłam używać stosunkowo niedawno. Pierwszym był powszechnie znany i lubiany płyn Biodermy, kupiony przeze mnie w sierpniu. Polubiliśmy się, bo dobrze spełniał swoje zadanie i kupowałabym go regularnie, gdyby nie jego wysoka cena. Micelowi od Bourjois zaś, nie mogę nic zarzucić. Zużyłam kilka butelek i na pewno nie raz do niego wrócę. Obecnie przeżywam romans z płynem od BeBeauty, który mógłby zostać moim ideałem, gdyby tylko nie znikał już ze sklepowych półek. 
Z tego miejsca pozdrawiam serdecznie marketingowców, który po raz kolejny podjęli genialną decyzję o wycofaniu świetnego i dobrze sprzedającego się produktu. Gratulacje, świetna robota! :( 

Obietnice producenta: Płyn micelarny delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy oraz oczu z makijażu, także wodoodpornego oraz zanieczyszczeń. Pełni funkcję toniku, działa łagodząco i odświeżająco. Powraca komfort czystej skóry bez pozostawienia uczucia ściągnięcia.

Skład: Aqua, Poloxamer, Disodium Cocoamphodiacetate, Propylene Glycol, Polysorbate 20 Panthenol, Peat Extract, Malva Sylvestris Flower Extract, Sodium Chloride, Disodium EDTA, Sodium Citrate, Citric Acid, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Methylisothiazolinone

 Cena: 4,50 zł / 200 ml

Moja opinia: Opakowanie to przeźroczysta buteleczka zawierająca wszystkie potrzebne informacje na etykiecie. Zamknięcie jest bardzo wygodnie - takie jak w przypadku rosyjskich szamponów. Niestety otworek, przez który wydobywa się płyn jest zbyt duży i nie służy ekonomicznemu zużywaniu produktu. Jedna buteleczka wystarcza mi na ok. miesiąc. Gdyby otworek był mniejszy, wynik na pewno byłby znacznie lepszy. 
Płyn jest przeźroczysty. Ma całkiem przyjemny, choć intensywny zapach. Dla mnie jest to taki typowy, bliżej nieokreślony chemiczny zapach. Płyn Bourjois pachnie bardzo podobnie. 
Jedyną, chociaż mającą ogromny wpływ, wadą tego płynu jest jego skład. Największym złem jest obecność Disosium EDTA, którego bezwzględnie powinno się unikać w czasie ciąży i okresu karmienia! Nie podoba mi się również obecność aż trzech konserwantów. Bioderma ma o połowę krótszy i lepszy skład, no ale jest też o wiele droższa. 
Świetnie spełnia swoją rolę, czyli po prostu dokładnie i szybko zmywa makijaż. Mi wystarczają jedynie dwa waciki, aby pozbyć się nawet mocniejszego makijażu. Z całą pewnością może być stosowany jako samodzielny produkt do oczyszczania. Płyn jest bardzo łagodny i delikatny dla naszej cery. Nie wywołał żadnej alergii czy podrażnienia. Nie szczypie w oczy. Nie powoduje wyprysków, a po jego użyciu cera jest na dłużej zmatowiona. Nie wysusza skóry, ale powoduje uczucie lekkiego ściągnięcia. Delikatnie pieni się na skórze i pozostawia ją nieco lepką, ale mi osobiście to nie przeszkadza. 
Mimo kiepskiego składu i wydajności produktu, zdecydowałabym się na niego ponownie. Robi to, co powinien robić porządny micel - dobrze zmywa makijaż, a przy tym jest łagodny dla cery. Plusem na pewno jest fakt, że producentem jest nasza polska Topła. Przemawia również za nim niska cena, więc póki jeszcze można go spotkać na półkach, warto pakować do koszyków. Ja póki co mam jeszcze dwie i pół butelki zapasu, ale jeśli będę miała możliwość, na pewno kupię ponownie.


Używałyście tego płynu micelarnego? Zrobiłyście zapasy? :)

środa, 5 czerwca 2013

Zumo para la belleza

¡HOLA!
        

Czyli sok dla urody.
Natka pietruszki to jeden ze smaków, który bez sprzecznie kojarzy mi się z moim dzieciństwem. W przedszkolu obowiązywało zarządzenie pani dyrektor, aby natkę pietruszki dodawać wszędzie. I tym sposobem natka lądowała w zupie, na kanapkach, na ziemniakach, w sałatkach oraz w każdym możliwym posiłku. Pamiętam jak byłam z wynikami morfologii u lekarza i pani doktor powiedziała mamie, że mam krew jak górnik. :D 

  
Od pewnego czasu sok z natki pietruszki jest bardzo popularny w blogosferze, zwłaszcza wśród włosomaniaczek. Nic dziwnego. Natka pietruszki jest małym cudotwórcą. Zawiera między innymi magnez, żelazo, sód, potas, wapń, miedź, fosfor, fluor, chlor, b-karoten oraz witaminy: B1, B2, B6, C. 
Oprócz natki do soku wykorzystuję jabłka i marchewki, które dodają nie tylko właściwości smakowych, ale i zdrowotno-urodowych. Taki sok na pewno wzmocni nasze włosy i spowoduje wysyp baby hair. Poprawi też wygląd naszej cery, która stanie się prawdziwie promienna i gładsza. Wzmocni paznokcie lepiej niż nie jedna odżywka oraz ustawi naszą odporność na wysokich obrotach. 

Warto jednak pamiętać, żeby nie przesadzić z naturalnymi sokami. Jeden kubek dziennie w zupełności wystarczy, ponieważ zawiera więcej warzyw i owoców niż jesteśmy w stanie zjeść w ciągu dnia. Problematyczne może być zwłaszcza spożywanie dużych ilości soków owocowych, które zawierają kwasy owocowe, mogące obciążać nasz organizm. Pamiętajmy również, że soki im świeższe, tym lepsze i należy je wypić do godziny po wyciśnięciu, a do tego czasu przechowywać je w lodówce. Po tym czasie warzywa i owoce zaczynają stopniowo tracić witaminy i minerały. Osoby na diecie lub unikające nadmiaru cukru w diecie, owoce powinny zastąpić warzywami.

Sok z natki pietruszki
Składniki, 1 porcja:
2 duże jabłka
2 marchewki
pół pęczka natki pietruszki
ew. seler, pomarańcze czy jarmuż

Jabłka, marchewki i natkę umyć i oczyścić. Wrzucić do blendera bądź sokowirówki (u mnie sokowirówka). Sok możemy rozcieńczyć połową szklanki wody mineralnej. Wypić tego samego dnia a najlepiej w ciągu godziny. Nie przekraczać jednego kubka dziennie. 
¡Que aproveche!


Odżywiacie włosy od wewnątrz za pomocą soków naturalnych czy wolicie suplementy w tabletkach?

sobota, 1 czerwca 2013

Las compras de mayo '13

¡HOLA!
     
 

Czyli zakupy majowe '13.
W ubiegłym miesiącu starałam się ograniczyć nieco moje wydatki na kosmetyki i półprodukty. Wyszło mi to całkiem nieźle, co wcale nie było wcale łatwe. Drogerie były wyjątkowo hojne w promocje. Zauważyłam, że moje zakupy są falowe. Jeśli w jednym miesiącu następuje wysyp nowości, to w następnym bardziej się ograniczam i kupuję tylko potrzebniejsze lub niesamowicie okazyjne produkty. Nie inaczej było w maju. :)
 

1. Bebauty, płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu - za sprawą jakże cudownej decyzji marketingowców, kolejny świetny produkt znika z naszych półek. Mi na szczęście udało się dorwać cztery buteleczki tego cuda, z czego jedną już zdenkowałam. Jest naprawdę genialny i strasznie żałuję, że nie zdecydowałam się na niego wcześniej. Bardzo dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia i nie uczula. No i jest, a raczej był, w rewelacyjnej cenie. Zasłużył sobie na osobną recenzję, która już niedługo pojawi się na blogu. Jeśli będą miała taką możliwość, to na pewno kupię go ponownie.
2. Flos, nasiona kozieradki - tak, ja też postanowiłam wcierać rosół we włosy, które znowu zaczęły strasznie mi wypadać. Czytałam wiele opinii na jej temat, ale nie byłam do końca przekonana. W końcu wrzuciłam ją do wirtualnego koszyka na dozie z nadzieją, że i u mnie świetnie się spisze. Na razie jej nie używałam, bo ratuję się tonikiem Babuszki Agafii. Nie wiem jeszcze, czy kupię ponownie.
3. Gliceryna w płynie (86%) - półprodukt, na który dosyć długo się czaiłam i który wpadł do mojego wirtualnego koszyka na dozie. Dodaję kilka kropel do własnoręcznie robionych maseczek na włosy. Spisuje się naprawdę nieźle. Świetnie wygładza i nawilża włosy. Na pewno kupię ją ponownie.
4. Rimmel, Szybkoschnący lakier do paznokci, nr 620 how do you lilac it? - śliczny pastelowy fiolet, którego upolowałam podczas wyprzedaży kolorówki w Rossmannie. Pięknie prezentuje się na paznokciach i ma całkiem niezłą wytrzymałość, chociaż co do szybkiego schnięcia mam zastrzeżenia. Nie trwa to krócej niż w przypadku innych lakierów - ok. 5 minut. Lakiery kupuję rzadko, bo bardzo długo je zużywam. Tak też będzie z tym. Nie wiem, czy kupię ponownie.


5. Gal, Dermogal A+E, Kapsułki żelatynowe twist off - o rybkach zrobiło się ostatnio głośno w blogosferze, więc i ja nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Są wszechstronne i dają wiele możliwości. Ja sama mam kilka pomysłów na ich użycie. Na razie czekają na swoją kolej. Jeszcze nie wiem, czy kupię ponownie.
6. Rimmel, Stay Mate, Puder prasowany, nr 004 Sandstorm - ulubiony, niezastąpiony, absolutny KWC! Uwielbiam go za delikatność, lekkie, bardzo subtelne krycie. Nie tworzy efektu maski, nie podrażnia, nie wywołuje alergii. Idealnie współgra z moją karnacją. Matuje na kilka godzin. Czasem poprawiam go w ciągu dnia, czasem nie - zależy od humory mojej twarzy. Mi osobiście nie przeszkadza brak gąbeczki, ponieważ i tak zawsze nakładam go pędzlem. Z całą pewnością kupię ponownie.
7. Rossmann, Isana, Zmywacz do paznokci o zapachu migdałów - kupiłam go zupełnie przypadkiem. Odkręcałam w domu nieco przyschnięty lakier do paznokci i musiałam się nieźle namęczyć aby go odkręcić. Niestety lakier wylał mi się na dłonie, a w domu jak na złość nie było zmywacza. Zdesperowana udałam się do najbliższego Rossmanna i sięgnęłam po pierwszy z półki zmywacz. W domu okazało się, że zawiera aceton, którego staram się unikać. Bardzo dobrze zmywa. Radzi sobie z każdym lakierem, a przy tym pachnie naprawdę znośnie. Boję się, że na dłuższą metę może wysuszać. Nie wiem, czy kupię ponownie.
8. Rossmann, Fusswohl, Intensywny krem do pielęgnacji suchej skóry z gliceryną i woskiem pszczelim - zachwycałam się już na blogu jego bratem z łojem jelenia, ale ten jest jeszcze lepszy. Genialnie nawilża skórę stóp, które nawet po jednym użyciu stają się niesamowicie miękkie. Ma bardzo dobry skład, mało kosztuje i świetnie spełnia swoje zadanie. Czego chcieć więcej? Zdecydowanie kupię go ponownie.
9. Apis, Żurawinowa Witalność, Ujędrniający krem do twarzy z żurawiną i olejkiem arganowym - bardzo lubię kremy Apis. Mają świetne składy, genialnie działają i są polskiej marki. Na żurawinowy krem skusiłam się pod wpływem wielu pozytywnych opinii. Nie zawiodłam się. Stosuję go stosunkowo krótko, ale jestem zadowolona. Bardzo dobrze nawilża i przepięknie pachnie. Czuję, że jeszcze nie raz zagości w moim koszyku.
10. Phytopharm, Olej rycynowy - jeden z moich ulubionych olei. Jest naprawdę genialny, o czym wielu z Was udało się już na pewno przekonać. Stosuję go do wszystkiego i na żadnym polu jeszcze mnie nie zawiódł. O jego wszechstronnym zastosowaniu pisałam Wam TUTAJ. Na pewno kupię go ponownie.


Udało się Wam skusić na liczne promocje czy uparcie powstrzymywałyście się przed majowymi zakupami? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...