Czyli krem do twarzy i ciała - Hipp.
Na ten krem trafiłam kiedyś przeszukując Wizaż, gdzie przeczytałam wiele pozytywnych opinii na jego temat. Zachwycił mnie swoim świetnym składem i jakoś na początku wakacji wylądował w wirtualnym koszyku. Krem do twarzy jest produktem, od którego oczekuję najwięcej. Przede wszystkim musi mieć dobry skład i dogłębnie nawilżać moją skłonną do przesuszeń cerę. Co prawda, dzięki pielęgnacji olejem jojoba, który wyrównał wydzielanie serum, nie borykam się już z przesuszoną skórą. Wierzę, że do poprawy stanu mojej cery przyczynił się również krem Hipp. Co prawda dzieckiem już nie jestem, ale moja cera wciąż potrzebuje pielęgnacji kosmetykami, które mają delikatne i nieszkodliwe składy. :)
Obietnice producenta:
- stworzony, aby zminimalizować ryzyko alergii
- bez oleju mineralnego
- bez substancji zapachowych uważanych za alergizujące (zgodnie z Dyrektywą 2003/15/WE)
- bez olejków eterycznych – niektóre z nich mogą być przyczyną alergii
- bez emulgatorów PEG
- bez surowców pochodzenia zwierzęcego
- dobrze tolerowany przez skórę – potwierdzone dermatologiczne
Skład: Aqua, Helianthus Annuus Seed Oil, Cocoglycerides, Cetearyl Alcohol,
Myristyl Myristate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Sodium Carboxymethyl
Betaglucan, Panthenol, Phenoxyethanol, Cetearyl Glucoside, Behenyl
Alcohol, Myristyl Alcohol, Parfum, Xanthan Gum, Myristyl Glucoside,
Sodium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, p-Anisic Acid
Moja opinia: Krem został zapakowany w tubkę z miękkiego plastiku, którą można łatwo zgiąć, aby pod koniec wydobyć produkt do ostatniej kropli. Niestety po finałowym przecięciu tubki, okazało się, że na ściankach zalega taka ilość kremu, która pozwoliła mi używać go jeszcze przez dwa tygodnie. Na pewno takie opakowanie ma też swoje plusy - jest bardziej higieniczne niż słoik, a pod światło możemy skontrolować, ile produktu jeszcze zostało, czego z kolei nie możemy zrobić w przypadku opakowań typu airless.
Krem pachnie olejkiem migdałowym - identycznie jak oliwka oraz jak naturalny olej migdałowy z ZSK. Co prawda w swoim składzie ma kompozycję zapachową, ale jak widać, nie występuje ona w dużej ilości. Krem ma śnieżnobiały kolor i lekką konsystencję. Krem wchłania się wolno i trudno rozprowadzić go na twarzy. Wystarczy nałożyć go odrobinę za dużo, a już zaczyna się mazać oraz bielić twarz niesamowicie. Czas wchłonięcia się również bardzo się wydłuża. Optymalną ilością w moim przypadku była kropla wielkości grochu. Na twarzy pozostawia delikatną, ale nietłustą, warstwę ochronną. Świetnie nadaje się pod makijaż, ponieważ nie roluje się ani nie utrudnia nakładania podkładu. Produkt okazał się bardzo wydajny - stosowałam go bez przerwy przez ponad trzy miesiące. :)
Jak już wspominałam, krem Hipp ma bardzo dobry skład. Nie uczula, nie podrażnia ani nie zapycha. Nie odżywia ani nie regeneruje jakoś wybitnie, ale całkiem nieźle nawilża. Podczas jego stosowania ani razu nie miałam przesuszonej cery, jednakże na zimę, kiedy moja skóra potrzebuje naprawdę dogłębnego nawilżenia, może okazać się za słaby. Cera po jego użyciu staje się wyraźnie gładsza. Jest zmatowiona i nie świeci się przez wiele godzin. Kosmetyk nadaje skórze ładny, zdrowy koloryt. Nie powoduje powstawania zaskórników.
Podsumowując, jestem zadowolona z działania tego kremu. Ma przyjazny skład i naprawdę przyzwoite działanie. Nie nawilża jakoś wybitnie, ale też nie przesusza cery. Jego słabą stroną jest brak filtru przeciwsłonecznego i to, że trudno go rozprowadzić na twarzy. Nie mniej jednak, jako krem na ciepłe miesiące, sprawdził się bardzo dobrze, więc z pewnością do niego wrócę.
Stosujecie kosmetyki przeznaczone pierwotnie dla dzieci czy wolicie te z Waszej grupy wiekowej? :)