sobota, 12 października 2013

Crema para la cara y el cuerpo - Hipp

¡HOLA!   

Czyli krem do twarzy i ciała - Hipp. 
Na ten krem trafiłam kiedyś przeszukując Wizaż, gdzie przeczytałam wiele pozytywnych opinii na jego temat. Zachwycił mnie swoim świetnym składem i jakoś na początku wakacji wylądował w wirtualnym koszyku. Krem do twarzy jest produktem, od którego oczekuję najwięcej. Przede wszystkim musi mieć dobry skład i dogłębnie nawilżać moją skłonną do przesuszeń cerę. Co prawda, dzięki pielęgnacji olejem jojoba, który wyrównał wydzielanie serum, nie borykam się już z przesuszoną skórą. Wierzę, że do poprawy stanu mojej cery przyczynił się również krem Hipp. Co prawda dzieckiem już nie jestem, ale moja cera wciąż potrzebuje pielęgnacji kosmetykami, które mają delikatne i nieszkodliwe składy. :)

Obietnice producenta:
  • stworzony, aby zminimalizować ryzyko alergii
  • bez oleju mineralnego
  • bez substancji zapachowych uważanych za alergizujące (zgodnie z Dyrektywą 2003/15/WE)
  • bez olejków eterycznych – niektóre z nich mogą być przyczyną alergii
  • bez emulgatorów PEG
  • bez surowców pochodzenia zwierzęcego
  • dobrze tolerowany przez skórę – potwierdzone dermatologiczne
Skład: Aqua, Helianthus Annuus Seed Oil, Cocoglycerides, Cetearyl Alcohol, Myristyl Myristate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Sodium Carboxymethyl Betaglucan, Panthenol, Phenoxyethanol, Cetearyl Glucoside, Behenyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Parfum, Xanthan Gum, Myristyl Glucoside, Sodium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, p-Anisic Acid 
 
Cena: ok. 12 zł / 75 ml
Moja opinia: Krem został zapakowany w tubkę z miękkiego plastiku, którą można łatwo zgiąć, aby pod koniec wydobyć produkt do ostatniej kropli. Niestety po finałowym przecięciu tubki, okazało się, że na ściankach zalega taka ilość kremu, która pozwoliła mi używać go jeszcze przez dwa tygodnie. Na pewno takie opakowanie ma też swoje plusy - jest bardziej higieniczne niż słoik, a pod światło możemy skontrolować, ile produktu jeszcze zostało, czego z kolei nie możemy zrobić w przypadku opakowań typu airless. 
Krem pachnie olejkiem migdałowym - identycznie jak oliwka oraz jak naturalny olej migdałowy z ZSK. Co prawda w swoim składzie ma kompozycję zapachową, ale jak widać, nie występuje ona w dużej ilości. Krem ma śnieżnobiały kolor i lekką konsystencję. Krem wchłania się wolno i trudno rozprowadzić go na twarzy. Wystarczy nałożyć go odrobinę za dużo, a już zaczyna się mazać oraz bielić twarz niesamowicie. Czas wchłonięcia się również bardzo się wydłuża. Optymalną ilością w moim przypadku była kropla wielkości grochu. Na twarzy pozostawia delikatną, ale nietłustą, warstwę ochronną. Świetnie nadaje się pod makijaż, ponieważ nie roluje się ani nie utrudnia nakładania podkładu. Produkt okazał się bardzo wydajny - stosowałam go bez przerwy przez ponad trzy miesiące. :)
Jak już wspominałam, krem Hipp ma bardzo dobry skład. Nie uczula, nie podrażnia ani nie zapycha. Nie odżywia ani nie regeneruje jakoś wybitnie, ale całkiem nieźle nawilża. Podczas jego stosowania ani razu nie miałam przesuszonej cery, jednakże na zimę, kiedy moja skóra potrzebuje naprawdę dogłębnego nawilżenia, może okazać się za słaby. Cera po jego użyciu staje się wyraźnie gładsza. Jest zmatowiona i nie świeci się przez wiele godzin. Kosmetyk nadaje skórze ładny, zdrowy koloryt. Nie powoduje powstawania zaskórników. 
Podsumowując, jestem zadowolona z działania tego kremu. Ma przyjazny skład i naprawdę przyzwoite działanie. Nie nawilża jakoś wybitnie, ale też nie przesusza cery. Jego słabą stroną jest brak filtru przeciwsłonecznego i to, że trudno go rozprowadzić na twarzy. Nie mniej jednak, jako krem na ciepłe miesiące, sprawdził się bardzo dobrze, więc z pewnością do niego wrócę. 

Stosujecie kosmetyki przeznaczone pierwotnie dla dzieci czy wolicie te z Waszej grupy wiekowej? :)

wtorek, 8 października 2013

El jabón Aleppo de rosa damascena

¡HOLA!   

Czyli mydło Aleppo z różą damasceńską. 
O mydłach Aleppo słyszałam już dawno temu, ale zawsze były to bardzo pozytywne opinie. Wiele osób to właśnie tym mydełkom przypisuje poprawę swojego stanu skóry. Te pochodzące z Syrii skarby są cenione przede wszystkim za swoją naturalną recepturę. Oryginalne mydełka Aleppo są ręcznie wytwarzane. Nie zawierają  tłuszczy pochodzenia zwierzęcego, oleju palmowego, barwników, konserwantów ani kompozycji zapachowych. Składają się jedynie z dwóch głównych składników: oleju laurowego i oliwy z oliwek. Proces ich produkcji jest niezmienny od tysięcy lat, a zaczyna się zawsze z początkiem wiosny.

Zasada jest prosta: im więcej oleju laurowego zawiera mydełko, tym jego właściwości lecznicze są większe. Olejek ten działa jak naturalny antybiotyk. Pomaga w chorobach skóry takich jak łuszczyca, egzema czy trądzik. Świetnie reguluje wydzielanie sebum, więc jest odpowiedni zarówno dla suchej, jak i tłustej cery. Wspomaga gojenie się ran oraz łagodzi podrażnienia. Oliwa z oliwek jest świetnym emolientem, a ponadto sporym źródłem witaminy E. 
Mydełka często zawierają też substancje pomocnicze takie jak: miód, czarnuszka, olej arganowy, glinka ghassoul, jaśmin, błoto z Morza Martwego, czerwona glinka, czy róża damasceńska, która zawierało moje pierwsze mydełko. Jak widzicie, mamy do wyboru naprawdę dużo opcji. Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z mydełkami Aleppo, zacznijcie od najmniejszego stężenia oleju laurowego lub wybierzcie takie, które zawiera 100% oliwy z oliwek. 
Mydełka Aleppo są niezwykle uniwersalne - z powodzeniem zastąpią każdy kosmetyk myjący. Idealnie sprawdzą się podczas wyjazdów oraz u osób lubiących proste a efektywne rozwiązania. Możemy nim myć nie tylko twarz, ale również włosy, ciało, okolice intymne oraz podobno nawet zęby (nie próbowałam i chyba się nie odważę :P). Wykorzystamy je również do delikatnej depilacji, prania czy sprzątania domu. Mydełka całkiem nieźle się pienią, ale nie oszukujmy się - nie uzyskamy piany jak przy pomocy drogeryjnego mydła w płynie czy żelu do kąpieli. Trochę trzeba się napracować, aby wytworzyć optymalną ilość piany. 

Moje mydełko zawierało różę damasceńską i było naprawdę delikatne. Nie wysuszyło mi cery, a zaskórniki zostały zminimalizowane. Ponadto podrażnienia zostały wyraźnie złagodzone. Skóra była wyraźnie ściągnięta, a pory zostały zwężone. Cera została świetnie oczyszczona oraz przygotowana do dalszej pielęgnacji. Mydełka używałam raz dziennie - wieczorem - a potem zawsze przecierałam twarz tonikiem, hydrolatem czy płynem micelarnym. Jest to bardzo ważne, ponieważ mydła mają odczyn zasadowy, a nasza skóra kwaśny. Przetarcie skóry pozwoli jej szybciej wrócić do właściwego pH oraz dodatkowo ją nawilży. Stosowałam mydełko również do mycia ciała i tutaj też nie zaobserwowałam wysuszenia ani napięcia, co często towarzyszy drogeryjnym kosmetykom. Mydełko ma specyficzny zapach - podobny do zapachu szarego mydła z dodatkiem ziół. Nie każdemu może on pasować, ale z pewnością można się przyzwyczaić. Bardzo ważne jest, aby po użyciu osuszyć mydełko i odłożyć je na mydelniczkę, która zapewnia wentylację - pozwoli to zachować dłuższą żywotność mydła.
Z tego mydełka byłam bardzo zadowolona. Za 9 zł w Mydlarni św. Franciszka kupiłam malutką nawet nie kosteczkę, ponieważ nie byłam pewna, jak zareaguje moja wrażliwa cera i nie chciałam ryzykować, że wyrzucę pieniądze w błoto. Na szczęście nic podobnego się nie stało, a ja kontynuuję moją przygodę z mydłami Aleppo - tym razem w wersji z 12% oleju laurowego.




Stosowałyście mydła Aleppo? Jakie są Wasze wrażenia? :)

piątek, 4 października 2013

Las compras de septiembre '13

¡HOLA!   

Czyli zakupy wrześniowe '13.
Ostatnio nachodzą mnie refleksje związane z różnymi dziedzinami mojego życia. Zgodnie z moimi postanowieniami noworocznymi, staram się poprawić jakość swojego życia tak, aby czerpać z niego jak najwięcej szczęścia. Wciąż poszukuję swojej drogi, ale ciągle wierzę, że małe zmiany stopniowo przybliżają nas ku upragnionemu celu.
Do moich postanowień należały również te związane z kosmetykami i pielęgnacją. Obiecałam sobie, że będę kupować tylko potrzebne rzeczy. Przy każdym zakupie zadaję sobie pytanie, czy aby na pewno potrzebuję tej rzeczy? Jeśli odpowiedź brzmi nie bądź nie wiem - odkładam na półkę. Staram się omijać drogerie, które skutecznie ułatwiają zejście z obranej drogi. Chciałam również ustalić w miarę stały zestaw sprawdzonych, idealnych kosmetyków. W pewnych kategoriach mam swoje typy, ale w innych wciąż poszukuję moich 'must have'. Z tym drugim postanowieniem idealnie wpierają mnie rosyjskie kosmetyki, które wciąż są dla mnie ogromną bazą do poszukiwań. Po raz kolejny dałam się skusić tym syberyjskim perełkom, czego absolutnie nie żałuję. :)

1. Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, Tradycyjny syberyjski szampon do włosów na brzozowym propolisie - jak widzicie, skusił mnie kolejny szampon na propolisie. Uwielbiam szampony z tej serii, ponieważ są niesamowicie wydajne, mają cudowne składy i idealnie nadają się do codziennego stosowania. Ten na brzozowym propolisie ma bardzo ładny zapach, dobrze radzi sobie z oczyszczaniem włosów. Stosuję go od jakiś dwóch tygodni, więc trochę za krótko, aby wydać mu ostateczną opinię. Nie wiem jeszcze, czy kupię go ponownie.
2. Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, Tradycyjny syberyjski balsam do włosów na brzozowym propolisie - jego też używam bardzo krótko, ale od razu zachwycił mnie wyjątkowym wygładzeniem i nawilżeniem włosów. Ma piękny zapach i bardzo dobry skład. Mam nadzieję, że spisze się na dłuższą metę. Nie wiem jeszcze, czy kupię go ponownie. 
3. Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, Maska do włosów drożdżowa na pobudzenie wzrostu - jak na razie użyłam jej tylko raz i całkiem nieźle poradziła sobie na moich włosach. Zamierzam nakładać ją bardziej na skalp niż na włosy, bo słyszałam, że o ile faktycznie pobudza porost i ogranicza wypadanie, tak na długości nie robi praktycznie nic. Zobaczymy, jak będzie u mnie. Nie wiem jeszcze, czy kupię ją ponownie. 
4. Pervoe Reshenie, Receptury Babuszki Agafii, naturalny ziołowy tonik przeciw wypadaniu włosów - bez wrzucenia tego pana do koszyka, nie mogłabym zrobić zamówienia - absolutnie go uwielbiam. Moją pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Zdecydowanie kupię go ponownie.
5. Mirra, Olejek łopianowy z propolisem - ostatnio częściej olejuję włosy, a używam do tego właśnie tego olejku, który bardzo dobrze sprawdza się na moich włosach. Stają się miękkie, lśniące i nawilżone. Co więcej, olej świetnie wpłynął na ograniczenie wypadania włosów. Zdecydowanie kupię go ponownie.
6. Mirra, Olejek łopianowy z podbiałem - ten olejek jeszcze czeka na swoją kolej, ale mam nadzieję, że okaże się równie dobry bądź jeszcze lepszy od swojego propolisowego brata. Nie wiem jeszcze, czy kupię go ponownie.


7. Pervoe Reshenie, Planeta Organica, Krem do rąk na bazie organicznego olejku shea - ma bardzo ciekawy skład i mam nadzieję, że okaże się prawdziwym opatrunkiem dla dłoni podczas nadchodzącej zimy. Jak na razie czeka na swoją kolej. Nie wiem jeszcze, czy kupię go ponownie. 
8. Organic Shop, Scrub do twarzy, Imbirowa sakura - z tym peelingiem zaprzyjaźnię się na dłużej. Na początku wydawał mi się zbyt delikatny, ponieważ jest drobnoziarnisty, a moja cera woli mocniejsze zdzieraki. Nic bardziej mylnego - po jego użyciu skóra jest niesamowicie gładka, oczyszczona i gotowa na dalsze zabiegi pielęgnacyjne. Na pewno kupię go ponownie. 
9. Organic Shop, Odmładzająca maseczka do twarzy, Jedwabna kawa - jestem bardzo zadowolona z jej działania. Dobrze nawilża cerę i koi podrażnienia. Po jej użyciu twarz jest mięciutka i rozświetlona. W jej 'odmładzające' działanie średnio wierzę, ale z całą pewnością jest to bardzo dobra odżywczo-regenerująca maseczka. Zdecydowanie kupię ją ponownie. 
10. Bebeauty, Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu - tego pana nie trzeba już nikomu przedstawiać. Absolutny hit. Jego pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Zdecydowanie kupię go ponownie i to niejednokrotnie.
11. Fitokosmetik, Czarna glinka z Morza Martwego - jeszcze nie gościła na mojej twarzy, ale już niedługo się to zmieni, bo jestem bardzo ciekawa jej działania. Jak tylko ją przetestuję, dam Wam znać. Nie wiem, czy kupię ją ponownie.
12. Biolux, Aloesowy krem do twarzy, Intensywne nawilżanie - ten krem zainteresował mnie swoją niską ceną oraz bardzo dobrym składem. Moja cera potrzebuje porządnego nawilżenia i mam nadzieję, że ten produkt mi je zapewni. Nie stosowałam go jeszcze, więc nie wiem, czy kupię ponownie.


13. Nejel, Mydło Aleppo z 12% oleju laurowego - moja przygoda z mydełkami Aleppo zaczęła się niedawno, o czym będziecie mogły przeczytać w kolejnym poście. To mydełko jest dla mnie nowością, którą stosuję od ok. 2 tygodni, więc za wiele o nim nie mogę powiedzieć. Nie wiem jeszcze, czy kupię je ponownie.


Jak Wam się podobają nowości w mojej kosmetyczce? Udało Wam się ostatnio upolować coś wartego polecenia? Koniecznie dajcie znać! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...