niedziela, 28 października 2012

Las compras de octubre '12

¡HOLA!

Czyli zakupy październikowe '12.
Moje zakupy w październiku nie były duże. Głównym powodem był chroniczny brak wolnego czasu. W minionym miesiącu dużo chorowałam oraz miałam remont w mieszkaniu - o lataniu po drogeriach nawet nie było mowy. W związku z tym zakupy nie są duże (ilościowo), ale bardzo potrzebne. Zdjęcia są zrobione w moim nowym pokoju. Podoba Wam się kolor ścian? :D
Udało mi się złożyć kolejne zamówienie w Kalinie. Do koszyka oprócz serii do włosów suchych 'Objętość i Nawilżenie', o której pisałam Wam TUTAJ, wpadła kolejne kosmetyki do włosów firmy Natura Siberica oraz jeden produkt z Receptur Babuszki Agafii. Paczka przyszła do mnie w czwartek, więc nie miałam jeszcze okazji wypróbować nowości, ale obiecuję, że dam Wam znać jak się spisują. :)


1. Natura Siberica, balsam do włosów suchych 'Objętość i Nawilżanie' - cudowny produkt, świetnie spisuje się na moich włosach. Na pewno jeszcze do niego wrócę, bo to jeden z najlepszych produktów do włosów, jakie kiedykolwiek miałam. Jego pełną recenzję znajdziecie TUTAJ Z całą pewnością kupię ponownie.
2. Natura Siberica, szampon do włosów suchych 'Ochrona i Odżywienie' - mam nadzieję, że spisze się tak samo dobrze, a nawet lepiej od swojego zielonego brata. Pięknie pachnie. Na razie nic więcej na jego temat nie mogę powiedzieć, bo jeszcze go nie używałam. Jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.
3. Receptury babuszki Agafii, naturalny tonik przeciw wypadaniu włosów - od dłuższego już czasu walczę z wypadaniem włosów. Niestety kuracja Jantarem nie przyniosła oczekiwanych efektów. Pojawił się wysyp baby hair ale włosy wciąż wypadają. Pokładam naprawdę dużą nadzieję w tym rosyjskim toniku i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Stosuję go od czwartku, więc nie mogę powiedzieć wiele na jego temat. Przepięknie pachnie, ale ma bardzo niewygodną buteleczkę. Muszę go przelewać do buteleczki z atomizerem. Nie jest to uciążliwe, ale na pewno jest  sporym minusem.  Jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.
4. Natura Siberica, balsam do włosów suchych ' Ochrona i Odżywienie' - jeszcze nie miałam okazji go wypróbować, ale sama nazwa budzi we mnie przekonanie, że spisze się lepiej od zielonego brata. Mam taką nadzieję.  Jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.
5. Natura Siberica, szampon do włosów suchych 'Objętość i Nawilżenie' - bardzo dobry szampon, który robi to co powinien. Ogromnym plusem jest dla mnie brak w jego składzie silnych detergentów. Szczegółową recenzję możenie przeczytać TUTAJ Z całą pewnością kupię ponownie.


W październiku tylko raz wpadłam do drogerii (Co się ze mną dzieje? Naprawdę siebie nie poznaję. xD). Udało mi się kupić dokładnie to, czego szukałam. Lakiery do french manicure. Używam ich teraz stosunkowo często, bo ślicznie wyglądają na paznokciach.
6. Essence, Nude Glam, lakier do paznokci szybkoschnący - bardzo lubię lakiery tej firmy - są tanie, ładnie prezentują się na paznokciach i szybko wysychają, jednakże wszystkie mają tą samą wadę, bowiem bardzo szybko gęstnieją. Dla mnie jest to bardzo duży minus, bo nie chcę kupować produktu na zaledwie kilka użyć. Ten beżowy lakier jeszcze się trzyma, ale już powoli zaczyna gęstnieć. Nie wiem czy kupię ponownie.
7. Essence, lakier do końcówek french manicure - przy pierwszym użyciu strasznie trzęsły mi się ręce, ale po kilku użyciach doszłam do wprawy. Jest to bardzo fajny produkt, który niestety gęstnieje tak samo jak inne lakiery tej firmy. Gdyby nie to, pewnie jeszcze nie raz wpadłby do mojego koszyka. Nie wiem czy kupię ponownie.


Znacie jakiś patent na utrzymanie odpowiedniej konsystencji lakierów do paznokci? Pomóżcie! :) 

wtorek, 23 października 2012

Bálsamo para los labios - Carmex

¡HOLA!

Czyli balsam do ust - Carmex.  
Zupełnie nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej nie zdecydowałam się na zakup kultowego już balsamu do ust Carmex. Powstał ponad siedemdziesiąt lat temu i jest uwielbiany przez ludzi na całym świecie, zarówno wizażystów, makijażystów i oczywiście wszystkie kobiety. W Polsce dostępny jest od jakiś dwóch lat. Żałuję, że trafiłam na niego dopiero dwa miesiące temu. 


Obietnice producenta: Cierpiący z powodu spierzchniętych, popękanych ust Alfred Woelbing wynalazł w USA we wczesnych latach 30-stych dwudziestego wieku balsam do ust Carmex. Rodzina Woelbing do dziś prowadzi firmę, a Carmex stał się jednym z najbardziej cenionych na świecie balsamów do ust.
Unikalna receptura balsamu Carmex zawiera specjalne składniki, które powodują klasyczne uczucie mrowienia, dające znać, że Carmex działa skutecznie, kojąc, nawilżając i chroniąc spierzchnięte usta. Wypróbuj go i przekonaj się, dlaczego jest on ulubionym balsamem gwiazd z Hollywood oraz specjalistów od makijażu na całym świecie.

Skład: Petrolatum, Lanloin, Cetyl Esters, Theobroma Cacao Seed Butter, Cera Alba, Paraffin, Camphor, Menthol, Salicyl Acid, Aroma, Vanilin.

Cena: 8-10zł / 7,5g


Moja opinia: Balsam dostajemy zapakowany w bardzo solidny słoiczek o metalowej nakrętce i plastikowym spodzie. Jest to opakowanie odporne na wszelkiego rodzaju uszkodzenia, upadki, pęknięcia. Jest szczelny i nie pozwala na niepożądanie wydostanie się kosmetyku. Słoiczek stosunkowo łatwo jest otworzyć, nawet nakremowanymi czy mokrymi rękami. Design produktu jest oszczędny, ale bardzo charakterystyczny dla marki Carmex. Żółto-czerwony kolor opakowania jest rozpoznawalny przez wszystkich. Balsam jest stosunkowo wydajny. Podczas miesięcznego stosowania, zużyłam go bardzo niewiele.Stosunek objętości do ceny jest bardzo przyjemny. :)
Zapach kosmetyku jest przyjemny, jakby miodowo-mentolowy. Wyczywalny jest też zapach kamfory Niektórym osobom na pewno może wydawać się zbyt ostry nie do zniesienia. Balsam ma miodowo-żółty kolor, który na ustach jest bezbarwny. 
Balsam ma bardzo fajny, krótki skład oraz gęstą i zwartą konsystencję. Ciężko jest nałożyć na usta odpowiednią ilość, wiec proces trzeba kilkakrotnie przeszkadzać. Na pewno będzie to przeszkadzało osobom z długimi paznokciami. Ja nie mam najkrótszych i spokojnie daję radę. :) Po nałożeniu produktu od razu odczujemy chłodzące działanie mentolu i kamfory. W lecie jest to bardzo przyjemne. Teraz, kiedy temperatury za oknem są coraz zimniejsze, dodatkowe uczucie zimna nie należy do przyjemnych. Na szczęście to uczucie ustaje po pewnym czasie. Wydaje mi się, że Carmex nieco powiększa usta, przynajmniej na to wskazuje uczucie chłodu. Balsam nie wchłania się do końca, pozostawia na ustach tłustą powłokę. Nie klei się mocno w porównaniu z innymi balsamami. Po jego zastosowaniu usta są miękkie, wyraźnie bardziej odżywione i nawilżone. Już po pierwszym użyciu są zregenerowane. Moje usta nie mają tendencji do pierzchnięcia. Kiedy już zdarzyło mi się, że usta były popękane, Carmex radził sobie wyśmienicie. Jeśli nałożymy go na noc, rano obudzimy się z wyraźnie gładszymi ustami, a po popękanych, spierzchniętych wargach nie będzie śladu. Wydaje mi się, że poradzi sobie również z opryszczkami i zajadami, gdyż ma działanie antybakteryjne i regenerujące. 
Jest to naprawdę rewelacyjny produkt, który świetnie odżywia usta. Bardzo żałuję, że nie zdecydowałam się na niego wcześniej, chociaż jak to mówią - lepiej późno niż wcale. Jestem pewna, że Carmex zostanie ze mną na długo. Mam zamiar wypróbować również wersję w sztyfcie. Jedno jest pewne - zdecydowanie kupię go ponownie. 


Używałyście innych wersji Carmexa czy wolicie tą standardową? :)

piątek, 19 października 2012

Serie para el pelo seco - Natura Siberica

¡HOLA!

Czyli seria do włosów suchych - Natura Siberica. 
Dzisiaj przygotowałam dla Was wyczekiwaną recenzję rosyjskich kosmetyków. Kupiłam je pod koniec sierpnia w sklepie Kalina. Pisałam Wam o tym TUTAJ. Od tego czasu używałam ich regularnie i niestety powoli dobijają dna. Wczoraj złożyłam kolejne zamówienie w tym sklepie i do koszyka znowu wleciała seria do włosów suchych "Objętość i Nawilżenie". Powód jest prosty - kosmetyki są po prostu rewelacyjne. 


Szampon do włosów suchych "Objętość i Nawilżenie"
Obietnice producenta: Szampon na bazie cedrowego ekstraktu i dzikiej róży daurskiej. Chroni włosy przed utratą wilgoci, dodaje im blasku. Szampon dodaje włosom objętości. Ekstrakt z daurskiej dzikiej róży i cedrowej kosodrzewiny napełnia włosy siłą, nawilża je i nadaje im wspaniały naturalny wygląd, objętość i blask. Duża zawartość Witaminy C w ekstrakcie z dzikiej róży chroni włosy przed wysuszeniem. 

Skład: Aqua with infusions of:  Organic Achilea Millefoilum Flower Extract, Organic Anthemis Nobilis Extract, Organic Saponaria Officinalis Extract, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Guar Hydroxypropyl Trimonium Chloride, Rosa Davurica Pallas Extract, Pinus Pumila Extract, Scutellaria Baicalensis Georgi Extract, Patrinia Sibirica Extract, Hippophae Rhamnoides Altaica Seed Extract, Hydrolyzed Wheat Protein, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Glycerin, Sorbic Acid, Parfum, Cl 75810.

Cena: 19.90 zł / 400ml

Moja opinia: Zapakowany jest w dużą, plastikową butlę, jednak pod światło da się zobaczyć ile produktu jeszcze zostało. Bardzo podoba mi się szata graficzna produktu, według mnie jest to bardzo eleganckie opakowanie. Bardzo wygodny dozownik pozwala wydobyć optymalną ilości produktu. Konsystencja szamponu jest idealna, może troszeczkę zbyt gęsta. Wystarczy minimalna ilość, aby dobrze umyć włosy. Szampon bardzo dobrze się pieni i według mnie jest wydajny. 
Ma bardzo przyjemny ziołowy zapach, który niestety nie utrzymuje się na włosach. Szampon jest przeźroczysty, o delikatnie zielonym zabarwieniu.  
Świetny, krótki, wręcz doskonały skład. Na pierwszym miejscu stoi woda z dodatkiem ekstraktów roślinnych. Zawiera delikatne składniki myjące, więc nadaje się do codziennego stosowania. Szampon to szampon i ma myć włosy, ale milo jest jak robi coś więcej. Ten genialnie oczyszcza włosy, pomimo braku SLS w składzie. Z łatwością zmywa oleje - wystarczą dwa mycia. Pomimo dużej zawartości ziół, szampon nie wysusza włosów. Nie wywołuje alergii, a nawet łagodzi podrażnienia skóry głowy. Jest bardzo łagodny. Nie przyśpiesza przetłuszczania włosów, a nawet powoduje, że dłużej zachowują swoją świeżość. Niestety nie sprawia, że włosy mają większą objętość, jednakże jest to naprawdę cudowny szampon. Nie mogę mu absolutnie nic zarzucić. Z całą pewnością kupię go ponownie (nawet już kupiłam :D)


Balsam do włosów suchych "Objętość i Nawilżenie" 
Obietnice producenta: Balsam do suchych włosów, na bazie naturalnych ekstraktów z kosolimby i dzikiej róży dahurskiej nadaje włosom objętość i zdrowy wygląd. Duża zawartość naturalnej witaminy C w ekstrakcie z dzikiej róży dahurskiej zapewnia włosom długotrwałą ochronę i delikatną pielęgnację, chroni włosy przed utratą wilgoci. Włosy zyskują naturalny blask. Ekstrakty kosolimby zawierają aminokwasy, które odbudowują naturalną strukturę zniszczonych włosów, oraz nadają im objętość i puszystość. Dla odżywienia włosów w składzie balsamu zastosowano również naturalne roślinne proteiny. 

Skład: Aqua with infusions of: Pinus Pumila Extract, Rosa Davurica Extract, Schisandra Chinensis Extract, Calendula Officinalis Extract, Chamomilla Recutita Extract, Humulus Lupulus Extract, Behentrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Panthenol, Hydrolyzed Wheat Protein, Oils: Pinus Sibirica, Salvia Officinalis, Hydrolyzed Vegetable Protein, Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid

Cena: 19.90 zł / 400ml

Moja opinia: Balsam zapakowany jest w taką samą butlę jak szampon. Nieznacznie różnią się kolorem - butla balsamu jest jaśniejsza i łatwiej zobaczyć ile produktu nam jeszcze zostało. Balsam jest bardzo wydajny, chociaż jest konsystencja mogłaby być bardziej treściwa. Mimo wszystko, nie spływa z włosów. 
Ma przepiękny, miodowo-kwiatowy zapach, który przez kilka godzin utrzymuje się na włosach. Szkoda, że nie dłużej. :) Kolor balsamu jest biało-beżowy. 
Muszę przyznać, że z balsamu jestem jeszcze bardziej zadowolona niż z szamponu. Wiem, że niesamowity poziom nawilżenia zawdzięczam właśnie balsamowi. Podczas pierwszego użycia byłam przekonana, że mimo wszystko, produkt ma jakieś ukryte silikony. Producent zaleca pozostawienie balsamu na włosach przez 1-2 minuty. Nawet przez tak krótki czas, produkt świetnie się sprawdza, a zostawiony pod czepkiem foliowym i ręcznikiem przez pół godziny to już w ogóle istna rewelacja. :D Włosy po jego użyciu są fantastycznie gładkie, świetnie się rozczesują. Są niesamowicie nawilżone i odczuwalnie bardziej miękkie. Po jego użyciu włosy ładnie się błyszczą. Balsam nie obciąża włosów i nie przyczynia się do szybszego przetłuszczania. Włosy są puszyste i ładnie się układają. Naprawdę genialny produkt. Zdecydowanie kupię go ponownie. (już kupiłam. :D)


Miałyście już styczność z rosyjskimi perełkami? Jeśli nie, gorąco Wam je polecam. :D

poniedziałek, 15 października 2012

Mi pelo en octubre '12

¡HOLA!

Czyli moje włosy w październiku '12.
Dziś przychodzę do was z nieco spóźnioną comiesięczną aktualizacją włosów. Powód mojego spóźnienia jest prosty - od tygodnia czuję się i wyglądam tak źle, że główną rolę w horrorze o zombie mam murowaną. Ba, Oscara mam w kieszeni! Niekończące choroby wykańczają zarówno mnie, jak i moje włosy.
Udało mi się w końcu zrobić kilka zdjęć. Moje włosy nie są ostatnio w dobrej kondycji. Wciąż walczę z ich wypadaniem i to jest mój najważniejszy problem. Postanowiłam też podciąć końcówki, aby włosy nieco odżyły. Nie robiłam tego od maja, więc poleciało kilka centymetrów. 

 (zdjęcie bez flesza)

Zaczął się sezon grzewczy, a wraz z nim lekkie przesuszenie włosów. ratunku szukałam w kuchni, serwując moim włosom maski z miodu, siemienia lnianego, żółtka i oliwy z oliwek. Naprawdę widzę pozytywne efekty  w nawilżeniu i skręcie włosów. Muszę wrócić do częstszego olejowania włosów, bo ostatnio trochę to zaniedbałam.
W minionym miesiącu skupiłam się na rosyjskich kosmetykach, o zakupie których wspominałam Wam TUTAJ. Jestem nimi naprawdę zachwycona, ale nic więcej nie powiem, bo na dniach pojawili się szczegółowa recenzja. :) Oprócz nich używałam kosmetyków Alterry, mniej więcej raz w tygodniu. Nowość w mojej pielęgnacji to niestety wycofana już Isana z olejkiem babassu, którą zaczęłam stosować jako odżywkę b/s. Kroplę wielkości ziarna grochu nakładam na mokre końcówki, co znacznie ułatwia mi rozczesanie włosów i poprawia ich skręt. W ciągu dnia pryskam je moją mgiełką aloesową. Nie rozstają się również z żelem lnianym.
Temperatura na dworze nieubłaganie spada w dół, więc muszę rozejrzeć się za czapką, z którą w tym roku postanowiłam się przeprosić. Zazwyczaj nie nosiłam nic, a przy siarczystych mrozach wkładałam kaptur. Odbijało się to zarówno na kondycji moich włosów, jak i na zdrowiu. W tym roku zmądrzałam, albo włosomaniactwo otworzyło mi oczy. :)

 (zdjęcie z fleszem)

W najbliższym miesiącu wciąż planuję walczyć z wypadaniem włosów oraz będę je bardziej nawilżała. Wydaje mi się, że tego najbardziej potrzebują. Chciałabym wydobyć z nich większy blask i skręt. Muszę też ulepszyć swoją dietę i zadbać o odporność, bo niekończące się choroby wyraźnie odbijają się na wyglądzie i kondycji włosów. Mam nadzieję, że mi się uda. 
Trzymajcie kciuki! :)

wtorek, 9 października 2012

Acondicionador para el pelo y cuero cabelludo - Farmona

¡HOLA!

Czyli odżywka do włosów i skóry głowy - Farmona. 
Wobec tego produktu miałam  naprawdę ogromne oczekiwania. Naczytałam się o jego cudownym działaniu i kupiłam z nadzieją o uzyskaniu podobnych efektów. Od trzech miesięcy walczę z wypadaniem włosów i miałam nadzieję, że ta wcierka okaże się moim sprzymierzeńcem. Niestety osławiony Jantar nie do końca spełnił moje oczekiwania. Chociaż zawsze mogło być gorzej. 


Obietnice producenta: Receptura odżywki uwzględnia najistotniejsze potrzeby włosów cienkich, słabych, delikatnych i z tendencją do przetłuszczania. Zawiera biologicznie czynne substancje stymulujące wzrost włosów: kerastim, trichogen, polyplant hair, aktywny biologicznie wyciąg z bursztyna oraz witaminy A, E, F, H i d'pantenol. Odżywka Jantar hamuje wypadanie włosów, stymuluje ich wzrost i odżywianie. Zawarte w niej składniki są niezbędny do prawidłowego przebiegu procesów fizjologicznych skóry, jej odżywiania i regeneracji. Systematycznie stosowana poprawia metabolizm i dotlenienie cebulek włosów, regeneruje i łagodzi podrażnienia. Włosy stają się wyraźnie grubsze, lśniące i odporne na uszkodzenia. Odżywka wzmacnia strukturę włosów, zapobiega ich rozdwajaniu i chroni przed szkodliwym wpływem środowiska i słońca. 

Skład: Aqua, Propylene Glycol, Glucose, Calendula Officinalis Extract, Chamomilla Recutita Extract, Rosmarinus Officinalis Extract, Salvia Officinalis Extract, Pinus Sylvestris Extract, Arnica Montana Extract, Arctium Majus Extract, Citrus Medica Limonum Extract, Hedera Helix Extract, Tropaeolum Majus Extract, Nasturtium Officinale Extract, Amber Extract, Disodium Cystinyl Disuccinate, Panax Ginseng, Arginine, Acetyl Tyrosine, Hydrolyzed Soy Protein, Polyquaternium-11, Peg-12 Dimethicone, Calcium Pantothenate, Zinc Gluconate, Niacinamide, Ornithine Hci, Citrulline, Glucosamine HCI, Biotin, Panthenol, Polysorbate 20, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Linoleic Acid, PABA, Triethanolamine, Carbomer, Parfum, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Methyldibomo Glutaronitrile, Dipropylene Glycol, Limonene, Linalool

Cena: 10-11zł / 100ml

Moja opinia: Produkt został zapakowany w szklaną buteleczkę. Osobiście nie lubię opakowań ze szkła, bo łatwo je rozbić. Chwila nieuwagi i nie ma co zbierać. Odżywkę można wydobyć przez mały otworek, ale ja wolę przelewać ją do buteleczki z atomizerem (takiej jak na poniższym zdjęciu). Wylewanie na rękę jest dla mnie kompletnie nie ekonomiczne - zawsze wydobędzie się za mało bądź za dużo produktu i nie da się tego kontrolować. 
Udało mi się upolować go na dozie, a możenie mi wierzyć, że nie jest to wcale takie łatwe. Bardzo podoba mi się design produktu - przywodzi na myśl dawne, apteczne kosmetyki. Wcierka jest delikatnie zagęszczoną cieszą - taką jakby nieco tłustą, ale nie ma problemu z rozprowadzeniem jej na skórze głowy.  Ma żółtawy kolor, ale nie zmienia koloru włosów ani nie brudzi ubrań. Zapach Jantaru jest bardzo intensywny. Mi osobiście zapach ten kojarzy się z wodą po goleniu dla mężczyzn, jednakże nie jest to drażniący zapach i szybko się ulatnia. 
Aplikuję Jantar na skórę głowy co drugi dzień. Szkoda mi go do stosowania na włosy, bo dostajemy go bardzo mało. W moim przypadku na trzytygodniową kurację wystarczyła mniej więcej połowa buteleczki, więc wydajność nie jest taka najgorsza. 
Bogaty, naturalny skład jest z całą pewnością ogromnym plusem tego produktu. Włosy po jego użyciu są odżywione. Świetnie odświeża włosy i zmniejsza ich przetłuszczanie. Dodaje im niesamowitej objętości. Po kuracji pojawiło się mnóstwo baby hair. Włosy rosły też w znacznie szybszym tempie. Nie wywołał alergii, a nawet złagodził podrażnienia. Niestety u mnie nie ograniczył wypadania włosów, a na tym najbardziej mi zależało.  
Mam jeszcze dwie buteleczki w zapasie, ale chyba zostawię je na cieplejsze miesiące. Na razie poszukam czegoś co faktycznie pomoże zahamować wypadanie włosów. Na Jantarze trochę się zawiodłam, ale w gruncie rzeczy jest to naprawdę dobry, wartościowy produkt. Jeśli jeszcze kiedyś uda mi się go upolować to z całą pewnością kupię go ponownie.


Znacie jakieś dobre wcierki, które pomogą ograniczyć mi wypadanie włosów? :) 



Zostałam też po raz pierwszy odkąd piszę bloga otagowana. :) 
Otagowała mnie Sonja.



Zasady:
1) wklej obrazek TAGa
2) odpowiedz na pytanie: Jeśli twój blog miałby włosy jakiego by były koloru?
3) oznacz 5 blogów, które mają wg.ciebie ładne szablony i dobre posty
 
Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe pytanie, ale wydaje mi się, że byłby to ciepły, słoneczny blond o różnych tonach. Taki, w którym tańczą się promienie słońca. Najlepiej zachodzącego nad pięknym morzem. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...