wtorek, 27 sierpnia 2013

Emulsión con urea para el cuerpo muy seco - Isana Med

¡HOLA!         

Czyli mleczko z mocznikiem do ciała do skóry bardzo suchej - Isana Med.
Dzisiaj będzie trochę nietypowo, bo chcę Wam przedstawić produkt idealny na zimę. Odkryłam go, kiedy przypadkiem wylądował w moim koszyku około miesiąca temu. Mowa o mleczku do ciała do skóry wyjątkowo szorstkiej i suchej z aż dziesięcioprocentowym stężeniem mocznika. Mleczko pozbawione jest wszelkich substancji drażniących, natomiast zawiera sporo łagodzących składników, co powinno klasyfikować go jako kandydata na ulubieńca w pielęgnacji ciała. Czy faktycznie się sprawdził, sprawdzicie w poniższej recenzji. :)


Obietnice producenta: Poprawia w sposób trwały zdolność skóry do wiązania wody. Wygładza wyjątkowo suchą i napiętą skórę. Specjalny preparat pielęgnacyjny z wysoce skuteczną ureą nie zawiera: substancji zapachowych, lanoliny, PEG, barwników, parabenów i olejów mineralnych - dlatego nadaje się doskonale do pielęgnacji skóry wrażliwej. Mleczko do ciała nadaje się również do pielęgnacji w przypadku cukrzycy i atopowego zapalenia skóry w okresie bez wyprysków. Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.

Skład: Agua, Urea, Caprylic / Capric Triglyceride, Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Polygliceryl-4 Diisostearate / Polyhydroxystearate / Sebacate, Phenoxyethanol, Magnesium Sulfate, Squalane, Panthenol, Sodium Lactate, Hydrogenated Castor Oil, Tocopherol, Ethylhexylglycerin, Cera Alba, Bisabolol, Piroctone Olamine, Diethylhexyl Sodium Sulfosuccinate, Lactic Acid, Propylene Glycol, Silver Chloride

Cena: ok. 9 zł / 250 ml

Moja opinia: Produkt został zapakowany w tubę z miękkiego plastiku. Myślę, że pod koniec opakowania nie będzie problemu, żeby go rozciąć i wydobyć do ostatniej kropli. Niestety pod światło nie widać, ile mleczka jeszcze zostało. Ma całkiem przyjemny, delikatnie perfumowany zapach. Mi przypomina zapach kremu Nivea. W każdym bądź razie, nie jest duszący i nie utrzymuje się długo na skórze. Mleczko ma śnieżnobiały kolor. 
Niestety mleczko jest bardzo, bardzo tłuste. Ma dziwnie tępą konsystencję, więc ciężko jest rozprowadzić je na ciele. Aby pokryć dokładnie ciało potrzeba naprawdę sporych ilości mleczka, dlatego szybko się je zużywa. Mi 250 ml wystarczyło na zaledwie kilkanaście użyć - butelka już dobija dna. Może cena jest korzystna, bo dostajemy naprawdę dobry produkt, ale w takiej samej kupię wielki słój kremu do ciała z Isany, który wystarcza mi na kilka miesięcy.
Kosmetyk ma bardzo dobry skład, który powinien sprawdzić się zarówno u wrażliwców, jak i u atopowców. Mleczko naprawdę nawilża, a wręcz odżywia nawet bardzo suchą i szorstką skórę. Przynosi ulgę oraz łagodzi podrażnienia. Nie wywołał alergii. Efekt nawilżenia jest naprawdę długotrwały, a skóra prawdziwie zregenerowana. Jest bardziej miękka i przyjemniejsza w dotyku. Niestety produkt bardzo długo się wchłania - nieważnie czy jest nałożony na suchą czy na wilgotną skórę. Nie mogę sobie pozwolić na czekanie w nieskończoność, aż mleczko do końca się wchłonie. Czasami mam wrażenie, że nie wchłania się wcale. Na skórze zawsze pozostaje tłusta i lepka warstwa, która niestety brudzi ubrania, więc stosowanie mleczka rano całkowicie odpada. 
Oprócz swojego wspaniałego działania na suchą skórę, produkt ma też kilka dużych wad, które jak dla mnie chyba go deklasyfikują. Nie potrzebuję tak mocnego opatrunku, więc nie chcę się męczyć. Może stosowany zimą spisałby się znacznie lepiej. Może wtedy, jeśli będę w podbramkowej sytuacji, wrócę do niego. Nie wiem, czy kupię go ponownie. 

Jakie produkty stosujecie, gdy Wasza skóra potrzebuje porządnej dawki nawilżenia?

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rocío para el cuerpo con mango brasileño - Balea

¡HOLA! 
      

Czyli mgiełka do ciała z brazylijskim mango - Balea.
Czym od zimowej różni się Wasza letnia pielęgnacja? Ja zdecydowanie wybieram lżejsze formuły. Ta zasada dotyczy prawie wszystkich  używanych przeze mnie kosmetyków - kremów, balsamów, podkładów, a także perfum. Latem chętniej sięgam po lekkie mgiełki do ciała, które otulają je subtelnym zapachem. Cięższe perfumy zostawiam na większe wyjście. Podczas tegorocznego lata używałam mgiełki Balei, która zachwyciła mnie nie tylko swoim zapachem, ale również działaniem. To lato zdecydowanie miało zapach brazylijskiego mango! :)

Obietnice producenta: Balea mgiełka do ciała mango Bodyspray Brazil Mango. Odświeża i chłodzi skórę, nie zostawia na niej nieprzyjemnej, lepkiej warstwy. Nie podrażnia skóry, nawilża ją i pielęgnuje. Idealna na gorące, letnie dni. Produkt wegański.

Skład: AQUA, ALCOHOL DENAT., PARFUM, PANTHENOL, COCAMIDOPROPYL BETAINE, ALLANTOIN, SODIUM CHLORIDE, LIMONENE, GERANIOL, BENZYL ALCOHOL

Cena: 2,79 € / 200 ml
 
Moja opinia: Mgiełka zamknięta jest w plastikowej buteleczce z atomizerem. Letnia kolorystyka i soczyste owoce na opakowaniu aż kuszą. Nazwa 'brazylijskie mango' obiecuje piękny, lekki, świeży, owocowy zapach. 
Mgiełka ma wodnistą konsystencję. Nie pozostawia tłustych plam ani na skórze, ani na ubraniach. Po jej użyciu skóra się nie lepi, a mgiełka wchłania się po kilkudziesięciu sekundach. Ja u siebie nie zauważyłam mieniących się drobinek, ale kilka blogerek wspominało o takim efekcie. Może po prostu mam za jasną karnację. 
Produkt jest bardzo wydajny. Używam go od maja. Wakacje powoli dobiegają końca, a ja zużyłam zaledwie połowę. Z przyjemnością będę go używała również w przyszłym roku. :)
Zapach jest naprawdę cudowny. Jest bardzo subtelny - na pewno nie duszący. Delikatny, świeży, ale równocześnie jest to prawdziwy owocowy koktajl. Wyczuwam w nim nie tylko mango, ale również pomarańcze, cytryny i grejpfruty. Nie wyczuwam chemicznego polotu, jak to często bywa w tego typu produktach. Natychmiast orzeźwia nozdrza, odświeża skórę i nadaje jej piękny zapach. Raczej nie nawilża, ale z całą pewnością nie wysusza, pomimo sporej zawartości alkoholu. Zapach pozostaje na naszej skórze przez 2-3 godziny. Na szczęście buteleczka jest poręczna i możemy zabierać ją do torebki bez ryzyka stłuczenia czy rozlania. 
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Towarzyszył mi przez całe wakacje i w przyszłym roku również będę go używała. Latem jestem zwolenniczką lekkich zapachów i staram się unikać perfum, które są dość ciężkie - używam ich tylko na większe wyjście. Ta mgiełka to idealne zastępstwo do stosowania na co dzień. Zdecydowanie kupię ponownie, jeśli będę miała taką możliwość. :)


Używacie lekkich mgiełek do ciała czy wolicie klasyczne zapachy perfum? Jakie są Wasze ulubione?

piątek, 16 sierpnia 2013

Acondicionador para el pelo con aceite de rosmarinus y hoja de olea europaea - Garnier

¡HOLA! 
     
Czyli odżywka do włosów z olejkiem rozmarynowym i liściem oliwnym - Garnier.
Miałyście kiedyś tak, że producenci bombardowali Was reklamami swoich kosmetyków do tego stopnia, że naprawdę chciałyście je mieć bez względu na ich skład, cenę, dostępność? U mnie tak było z produktami nowej serii Garniera - Sekrety Prowansji. Ten region znany jest ze swojego fioletowego czaru i starych pielęgnacyjnych tajemnic. Widząc w reklamie przepiękne francuskie krajobrazy, postanowiłam wypróbować wszystkie kosmetyki z tej nowej serii. Na pierwszy ogień poszła odżywka do włosów z olejkiem rozmarynowym i liściem oliwnym, jako że moje włosy uwielbiają oliwę z oliwek w każdej ilości. Miałam stopniowo sięgać po kolejne odżywki, ale teraz już nie jestem pewna, czy kiedykolwiek wrócę do tej serii. :(


Obietnice producenta: Prowansja jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej urodzajnych rejonów południowej Francji. To niewyczerpane źródło pobudzających zmysły zapachów, naturalnych ekstraktów i olejków eterycznych, znanych z właściwości nadających włosom miękkość i wydobywających ich naturalne piękno i blask. Garnier Ultra Doux odkrywa przed Tobą najlepsze prowansalskie receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Dzięki swej kremowej formule odżywka pielęgnuje Twoje włosy i wygładza je bez obciążania. Oryginalna receptura łączy w sobie starannie wyselekcjonowane naturalne składniki uprawiane w sercu Prowansji - zmysłowe olejki eteryczne z rozmarynu dla wzmocnienia i oczyszczenia włosów oraz liście oliwne znane ze swoich właściwości przeciwutleniających. Rezultat: włosy stają się łatwe w rozczesywaniu, są wygładzone i zachwycają swym pięknem.

Skład: Aqua / Water, Cetearyl Alcohol, Dipalmitoethyl Hydroethylxymonium Methosulfate, Glyceryl Stearate, Quaternium-80, Olea Europea(Olive) Leaf Extract, Linalool, Propylene Glycol, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil / Rosemary Leaf Oil, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Glycerin, Parfum / Fragnance (F.I.L C158920/2)

Cena: ok. 9 zł / 200 ml


Moja opinia: Odżywka została zapakowana do plastikowej tuby zamykanej na zatrzask. Plastik, z którego zostało wykonane opakowanie, jest tak gruby, że pod światło nie widać, ile produktu nam jeszcze zostało. Produkt ma prawdziwie rozmarynowy zapach. Jak dla mnie nie jest on przyjemny. Przypomina męską wodę po goleniu i co gorsze - ten zapach dosyć długo utrzymuje się na włosach. Ma biały kolor, ale taki trochę transparentny. 
Odżywka jest całkiem wydajna, ale nie mogę powiedzieć, żebym jakoś często jej używała. W zasadzie unikam jej, jak diabeł wody święconej. Odżywka ma wodnistą konsystencję i przelewa się przez palce, więc ciężko nałożyć ją na włosy. Od razu spływa z włosów, nie pomogło nawet nałożenie jej pod foliowy czepek. W związku z tym nie dziwię się, że nie daje żadnych efektów na włosach. 
Ma nie najgorszy skład, ale co z tego, skoro produkt nie spełnia ani swojego zadania, ani obietnic producenta. Nie spełnia nawet minimum, którego wymagam od odżywki. Po jej zmyciu włosy są takie, jakbym nic nie nałożyła. Zdecydowanie nie ułatwia rozczesywania. Włosy są splątane i przesuszone. Nie błyszczą się ani nie są nawilżone. Są szorstkie i matowe. Na drugi dzień już w ogóle są do niczego - zupełnie bez życia i nadające się tylko do związania. Co więcej, odżywka jest bardzo lekka, ale wzmaga przetłuszczanie się włosów. Próbowałam ją tuningować półproduktami i nakładać przed myciem. Chociaż efekty były lepsze, to wciąż niezadowalające. Włosy wciąż były za mało nawilżone. Na szczęście produkt nie wywołał alergii ani podrażnienia. Zdaję sobie sprawę, że wysoko i średnioporowate włosy potrzebują większego nawilżenia, ale ta odżywka nie zapewnia nawet pielęgnacyjnego minimum. 
Podsumowując, więcej nie włożę jej do swojego koszyka, bo ta 'odżywka' jest odżywką tylko z nazwy. Jak na razie jestem bardzo zniechęcona do produktów tej serii, chociaż może wypróbuję jeszcze jakąś odżywkę przez spisaniem całej serii na straty. Na pewno nie kupię jej ponownie.

Używałyście Sekretów Prowansji? Jak u Was sprawdziły się produkty tej serii?

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Muffins adelgazados con arándanos americanos

¡HOLA!       

Czyli odchudzone muffiny z borówkami amerykańskimi.
Minęło sporo czasu odkąd pokazywałam Wam na blogu jakiś przepis. Najwyższy czas, aby to zmienić. Dzisiaj przychodzę do Was z, mogłoby się wydawać, całkiem zwyczajnym przepisem na muffiny. Tymczasem przepis nie jest taki zwykły - bo jest odchudzony. Połowę mąki zastąpiły płatki owsiane, co spowodowało, że muffiny są mokre i lekkie. Zamiast białego cukru użyłam cukru trzcinowego, ale Wy możecie użyć stewii, syropu z agawy bądź miodu. Każda wersja sprawi, że babeczki nabiorą jeszcze większej lekkości. 

Dodatkowo do moich muffinek dodałam borówek amerykańskich, które nie tylko znakomicie smakują, ale również zachwycają swoimi wartościami odżywczymi. Te niepozorne owoce dbają o naszą młodość, dobry wzrok oraz piękny umysł. Borówki znane są przede wszystkim z tego, że neutralizują nadmiar wolnych rodników w organizmie. Te pyszne owoce mają najwyższą aktywność antyoksydacyjną, przez co zalecane są jako element profilaktyki przeciwnowotworowej. Obniżają zbyt wysokie ciśnienie krwi. Ponad to ten eliksir młodości jest bogaty w minerały: wapń, fosfor, potas, żelazo, sód, witaminę A oraz witaminy z grupy B. Polecane są również osobom na diecie, ponieważ jak większość owoców jagodowych są niskokaloryczne i zawierają duże ilości błonnika. Jak tu więc ich nie lubić? :)

Składniki, 14 średniej wielkości muffinek: 
1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
1 szklanka płatków owsianych
1,5 szklanki mleka
1 jajko
pół szklanki trzcinowego cukru
2  łyżki oleju słonecznikowego bądź rzepakowego
1 łyżeczka esencji migdałowej
pół łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli 
borówki amerykańskie (ok. 5-7 borówek na muffinkę)

Do miski wsypujemy płatki owsiane i zalewamy je połową szklanki mleka. Odstawiamy je mniej więcej na godzinę, aby dobrze zmiękły. W drugiej misce roztrzepujemy jajko - nie ma konieczności miksowania, ale nie zaszkodzi. Dodajemy cukier, esencję migdałową, olej i resztę mleka. Gdy płatki już namiękną, dosypujemy do nich mąkę i pozostałe suche składniki. Przesypujemy suche składniki do mokrych i dokładnie mieszamy, ale już nie miksujemy. Przekładamy do blachy wyłożonej papilotkami bądź do silikonowych foremek. Do każdej muffinki foremki/papilotki wrzucamy 5-7 borówek. Pieczemy 20-25 minut w 180 stopniach.


 ¡Que aproveche!

sobota, 10 sierpnia 2013

Crema intensiva para los pies secos - Fusswohl

¡HOLA!
     
Czyli intensywny krem do suchych stóp - Fusswohl.

Lato to czas, kiedy codziennie pokazujemy nasze stopy. Nieważne czy to w sandałkach, espadrylach czy japonkach. Warto sprawić, aby niezależnie od obuwia zawsze prezentowały się idealnie. Nie wystarczy pomalować paznokci na piękny kolor. Tylko zdrowe, nawilżone, odpowiednio zadbane i gładkie mogą okazać się prawdziwą ozdobą. Warto pamiętać, że nasze stopy codziennie wykonują bardzo ciężką pracę, więc warto odwdzięczyć się i odrobinę o nie zadbać. Na szczęście na rynku dostępnych jest wiele produktów, które pomogą nam w walce o piękne stopy. Jednym z nich jest intensywnie pielęgnujący krem od Fusswohl. :)


Obietnice producenta: Intensywny krem z wysokiej jakości ureą dostarcza wyjątkowej pielęgnacji stopom o bardzo suchej skórze. Dzięki połączeniu właściwości gliceryny regulującej gospodarkę wodną skóry oraz wosku pszczelego spękane i nadwyrężone stopy utrzymują intensywną pielęgnację i odzyskują miękkość i sprężystość.

Skład: Aqua, Urea, Glicerin, Glyceryl Stearate Se, Ispropyl Palmitate, Hexylecanol, Cetearyl Alcohol, Latic Asid, Beeswax (Cera Alba), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sorbitan Stearate, Suncrose Cocoate, Xanthan Gum, Tocopherol, Sodium Hydroxide, Phenoyethanol, Ethylhexyl Glycerin, Parfum, citronellol, Linealool, Alpha-Isomethyl Ionone, Gerianiol, Benzyl Salicylate.

Cena: 5 zł / 75 ml


Moja opinia: Rossmann po raz kolejny daje nam produkt o bardzo dobrym składzie. Co prawda jeleniowy brat tego kremu bardziej zachwycił mnie swoim składem, ale i tu nie mam się za bardzo do czego przyczepić. Dziesięcioprocentowe stężenie mocznika powinno sprostać nawet najbardziej wysuszonym stopom. 
Produkt został zapakowany w zupełnie niepotrzebny i całkowicie zbędny kartonik, a sam krem w miękką tubkę, którą pod koniec użytkowania można rozciąć bez większych problemów. Tubka zamykana jest na zatrzask, co bardzo ułatwia użytkowanie kremu. Używam go od dobrych trzech miesięcy i w ciągu tego czasu zużyłam zaledwie pół tubki, a wcale go nie oszczędzam. Jego zapach jest neutralny - mi przypomina dobrze wszystkim znany zapach kremu Nivea. :)
Krem jest gęsty i ma  nieco bardziej treściwą konsystencję o jeleniowej wersji i jak dla mnie jego działanie też jest o wiele lepsze. Wchłania się dłużej, ale za to bardziej odżywia stopy. Smaruję nim stopy co kilka dni - zawsze na noc pod bawełniane skarpetki. To co zostanie mi na dłoniach wsmarowuję w kolana, które również są zadowolone z dodatkowej porcji nawilżenia. Już po pierwszym użyciu stopy były niesamowicie gładkie i naprawdę porządnie zregenerowane. Krem dogłębnie i długotrwale nawilża moją skórę. Wyraźnie zmiękcza nawet bardzo suchy naskórek na piętach. Sprawia, że stopy są przyjemnie miękkie i gładkie. Wyglądają po prostu zdrowo, a ja śmiało mogę pokazać się na mieście w japonkach czy sandałkach. Krem nie wywołał podrażnienia ani reakcji alergicznej. 
Co tu dużo mówić - ten krem naprawdę pomaga zregenerować i utrzymać stopy w idealnym stanie. Idealnie sprawdzi się zarówno latem, jak i zimą, chociaż miłośniczki lekkich kremów raczej go nie polubią. Ja go uwielbiam i na pewno kupię jeszcze nie jedno opakowanie. :)


A jak wygląda Wasza pielęgnacja stóp? Macie swoje ulubione patenty pielęgnacyjne? :) 

wtorek, 6 sierpnia 2013

Las compras de junio y julio '13

¡HOLA!
     
Czyli zakupy czerwcowe i lipcowe '13.

Po ponad miesięcznej przerwie w blogowaniu, wracam do świata żywych. Tak długa przerwa nastąpiła z różnych powodów. Najważniejszym była moja przeprowadzka, a co za tym idzie zmiana operatora. Po ponad miesięcznym użeraniu się z dużą i rozreklamowaną wszędzie firmą stwierdziłam, że mam dosyć ciągłego dzwonienia i dopominania się. Skoro firma nie szanuje swoich klientów, to ja nie chcę być klientką takiej firmy, więc przeniosłam się do lokalnego operatora. Może i internet nie jest tak szybki, jakbym chciała, ale przynajmniej jest, a ja mogę wrócić do blogowania.
W ciągu ostatniego miesiąca dużo się u mnie zmieniło. Przede wszystkim miejsce zamieszkania. Znowu wróciłam do bycia słoikiem i muszę Wam powiedzieć, że jestem dużo szczęśliwsza żyjąc z dala od zgiełku stolicy, do której i tak będę codziennie dojeżdżać. Za bardzo kocham Warszawę, aby uciec gdzieś dalej. :)
Dzisiaj chcę pokazać Wam moje zakupy kosmetyczne z czerwca i lipca. W czerwcu były mocno ograniczone, ale w lipcu przyszła pora na uzupełnienie zapasów. Czerwiec obfitował w nowości a w lipcu postawiłam na sprawdzone produkty. Co dokładnie kupiłam możecie zobaczyć poniżej. :)


1. Kallos, Serical, Crema al latte, Mleczny krem do włosów - sama zastanawiam się, czemu zdecydowałam się na niego tak późno. W czerwcu stwierdziłam, że po prostu nie mogę dłużej czekać i muszę go przetestować. Ogromny litrowy słój kosztował mnie śmiesznie tanio, bo zaledwie 12zł. Pachnie przepięknie i genialnie wygładza włosy. Są po nim przyjemnie miękkie oraz dobrze się układają. Zdecydowanie kupię go ponownie.
2. Garnier, Ultra Doux, Sekrety Prowansji, Odżywka do włosów normalnych 'Olejek eteryczny z rozmarynu i liść oliwny' - kupiłam ją jako odskocznię od wersji Awokado&Karite, czego gorzko pożałowałam. Odżywka jest za słaba dla moich wymagających włosów. Wygładza je, ale absolutnie nie nawilża ani nie dociąża. Nie zabezpiecza też końcówek ani nie ułatwia rozczesywania. Nie wymaga nawet dłużej recenzji, bo po prostu nie kupię jej ponownie.
3. Bell, BIO2 Spa Nail Program, Utwardzacz do paznokci - kupiłam przez ciekawość i na szczęście się nie zawiodłam. Bardzo dobrze sprawdza się zarówno jako top coat, jak i jako odżywka. Paznokcie stają się mocne i mniej podatne na uszkodzenia. Świetnie je zabezpiecza i przedłuża trwałość lakieru. Na pewno zasłużył na dłuższą recenzję. Zdecydowanie kupię go ponownie.
4. Eveline, Slim Extreme 3D Spa! Superskoncentrowane serum antycellulit + przeciw nawrotom cellulitu - produkt wielokrotnie wychwalany, więc i ja postanowiłam go kupić, aby dokonać ostatnich szlifów przed wakacjami. W połączeniu z regularnym treningiem dał całkiem fajne efekty. Skóra stała się bardziej napięta i zdecydowanie bardziej jędrna, a cellulit przestał atakować moje uda i pośladki. Ciekawa jestem, czy sprawdzi się długofalowo. Za jakiś miesiąc dam znać, czy efekty są jeszcze lepsze. Nie wiem jeszcze, czy kupię je ponownie.
5. Rimmel, Szybkoschnący lakier do paznokci, nr 315 ready, aim paint! - idealna, klasyczna, matowa czerwień, która przepięknie prezentuje się na paznokciach. Lakier nie schnie tak szybko, jak można by się tego spodziewać, ale za to jest całkiem wytrzymały. Zdecydowanie kupię go ponownie.
6. Rossmann, Isana Med, Mleczko do ciała do wyjątkowo suchej i napiętej skóry z 10% urea - jeden z większych sprzymierzeńców suchej skóry. Bardzo dobrze nawilża i regeneruje nawet mocno przesuszoną skórę. Ma jednak pewne wady. Ciężko je rozsmarować i nie wchłania się do końca. Mam nadzieję, że sprawdzi się na dłuższą metę. Nie wiem jeszcze, czy kupię je ponownie.
7. Rossmann, Babydream, Szampon dla dzieci - dla tego szamponu mogłabym napisać odę pochwalną. Stał się moim niekwestionowanym ulubieńcem. Jego pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Zdecydowanie kupię go ponownie.
8. Garnier, Ultra Doux, Odżywka do włosów zniszczonych 'Awokado i masło karité' - ukochana odżywka, która sprawdza się w każdej sytuacji. Jest absolutnie niezastąpiona. Już przestałam liczyć zużyte opakowania, bo za każdym razem pokornie do niej wracam. Jej pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Na pewno kupię ją ponownie.
 

9. HiPP Babysanft, Oliwka pielęgnacyjna - uwielbiam oliwki dla dzieci, ponieważ nawilżają moje ciało o wiele lepiej niż nie jeden balsam czy masło. Co więcej, pozostawiają skórę błyszczącą i po prostu zdrowo wyglądającą. Z oliwką Hipp nie jest inaczej. Nie przetestowałam jej jeszcze na wszystkich polach, ale kiedy to zrobię na pewno dam Wam znać. Nie wiem jeszcze, czy kupię ją ponownie.
10. HiPP Babysanft, Krem pielęgnacyjny do twarzy i ciała - świetny krem o bardzo przyjemnym składzie. Całkiem nieźle nawilża, ale długo się wchłania. Stosuję go od zaledwie trzech tygodni, więc nie wyrobiłam sobie pełnej opinii. Nie wiem jeszcze, czy kupię go ponownie.
11.  Rossmann, Isana, Intensywny krem do rąk z mocznikiem - absolutnie najlepszy krem do rąk znowu wylądował w moim koszyku. Jest tak skuteczny, że zepchnął z piedestału czerwonego Garniera. Jego pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Zdecydowanie kupię go ponownie.
12. Eveline, Sun Care, Olejek pogłębiający i utrwalający opaleniznę - użyłam go zaledwie parę razy, ale prawdę powiedziawszy mam mieszane uczucia. Olejek nadaje skórze delikatny pomarańczowo-brązowy odcień i sprawia, że wygląda ona naprawdę ładnie. Nie jest to dla mnie efekt długotrwały, a trwający jedynie do następnego mycia. Chcę dać mu jeszcze szansę, bo lato się jeszcze nie skończyło. Nie wiem jeszcze, czy kupię ponownie.
13. Evelin, Sun Care, Chłodzący żel po opalaniu - nie należę do osób, które spalają się na czerwonego raka, gdy tylko wyjdą na słońce, ale coś chłodzącego warto mieć w swojej kosmetyczce. Przyznam się, że jeszcze nie miałam okazji do zastosowania tego żelu, więc nic nie mogę na jego temat jeszcze powiedzieć. Nie wiem jeszcze, czy kupię ponownie. 
14. Apis, Żurawinowa witalność, krem ujędrniający - naprawdę świetny krem o cudownym składzie. Idealnie współpracuje z moją cerą. Stanowi bardzo dobrą alternatywę na lato. Do stosowania zimą może okazać się za lekki. Jego pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Zdecydowanie kupię go ponownie. 
15. Joanna, Naturia, Kawowy peeling antycellulitowy - całkiem niezły zdzierak o genialnie pobudzającym zapachu. Jak dla mnie mógłby mieć więcej drobinek, ale zawsze możemy go nieco wzbogacić dodając cukru, soli czy chcąc spotęgować doznania - kawy. Razem z serum i ćwiczeniami pomaga uporać mi się z męczącym cellulitem. Żałuję, że nie jest dostępny w większym opakowaniu. Niestety jego skład pozostawia wiele go życzenia. Mimo wszystko wolę bardziej naturalne produkty. Nie wiem jeszcze, czy kupię ponownie.
16. Rossmann, Isana, Żel do golenia skóry wrażliwej - bardzo dobry produkt w niskiej cenie. Kolejny raz rossmann nie zawiódł mnie swoimi kosmetykami. Na pewno będę go niego wracać. Nie podrażnia skóry i daje bardzo dobry poślizg dla maszynki. Jego skład nie jest najgorszy. Zawiera wyciąg z aloesu i witaminę E. Zdecydowanie kupię go ponownie.
 
 A jak wyglądają nowości w Waszych kosmetyczkach? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...