Czyli balsam do ust z czerwonym jabłkiem i owsem - Oriflame.
Pamiętacie mój post o odżywczym kremie, którego zapach kojarzył mi się ze świętami Bożego Narodzenia? Jeśli nie, a jesteście zainteresowane, znajdziecie go TUTAJ. Dzisiaj przyszła kolej na recezję balsamu do ust z tej samej serii, który mile mnie zaskoczył. Chociażby samym zapachem, który jest identyczny, jak kremu. Cudownie szarlotkowy. :D
Obietnice producenta: Balsam do ust z organicznymi ekstraktami z czerwonego jabłka i owsa
chroni usta przed wysuszeniem i pozostawia je miękkie i gładkie.
Skład: POLYBUTENE, PENTAERYTHRITYL TETRAISOSTEARATE, HYDROGENATED POLYDECENE,
BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, HYDROXYSTEARIC ACID, SQUALANE, PARFUM,
RICINUS COMMUNIS SEED OIL, ORYZA SATIVA CERA, TOCOPHERYL ACETATE,
POLYETHYLENE, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, PROPYLPARABEN, AVENA SATIVA
KERNEL EXTRACT, PYRUS MALUS EXTRACT, CI 15850
Cena: ok. 10 zł / 6g
Moja opinia: Balsam został zapakowany w mały, plastikowy słoiczek. Idealnie nadaje się do noszenia w torebce. Wytrzymał kilka upadków i codzienne noszenie w torebce, co jak wiadomo jest niezłą szkołą przetrwania. :D Te kilka miesięcy nie zostawiły na nim nawet ryski, więc muszę przyznać, że opakowanie jest naprawdę wytrzymałe. Największą zaletą tego kosmetyku jest jego wydajność. Wystarczy naprawdę niewiele, aby ładnie pokryć całe usta. Ja nakładam go za pomocą pędzelka, który nie był do niego dołączony. Taki sposób aplikacji jest najwygodniejszy, ponieważ balsam ma nieco dziwną konsystencję. Lejącą i gumowatą jednocześnie. Bliżej mu w stronę lekkiego błyszczyka niż gęstego odżywczego balsamu typu Carmex, ale całkiem nieźle spełnia swoje zadanie.
Balsam ma czerwony kolor, który na ustach prezentuje się wyjątkowo ładnie. Nie jest mocny, przez co wygląda naturalnie. Ja uwielbiam takie delikatnie błyszczące, czerwone usta. Efekt przypomina nieco truskawkową pomadkę z Nivei, ale jest bardziej naturalny, podkreślający naturalną czerwień ust.
Przepięknie pachnie. Jak już wspominałam, dla mnie jest to zapach świąt Bożego Narodzenia. Jabłko, piernik, cynamon, szarlotka. Uwielbiam ten zapach i ubolewam nad typ, że zaraz po nałożeniu na usta, ulatnia się.
Ma naprawdę dobry skład. Znajdziemy w nim mnóstwo substancji nawilżających m.in. masło shea i olej rycynowy. Bardzo dobrze nawilża, a tłusta warstewka skutecznie chroni przed czynnikami
zewnętrznymi. Długotrwale odżywia i pielęgnuje usta. Świetnie rozwiązuje problem popękanych i spierzchniętych ust. Nie podrażnia i nie wywołuje alergii. Ma lepką konsystencję, więc trzeba uważać, żeby nie pokleił nam włosów, które rozwiewa wiatr.
Według mnie jest to naprawdę dobry balsam, który oprócz odżywienia naszych ust, ładnie je podkreśli. Ja bardzo lubię mieć go na ustach. Z całą pewnością kupię go ponownie.
Posiadacie jakieś smakowe balsamy do ust czy wolicie bezbarwne pomadki?
bardzo lubię jego kolorek :)
OdpowiedzUsuńtak, bardzo fajnie prezentuje się na ustach. :)
Usuńbardzo wiele jest godnych uwagi. ja polecam zwłaszcza krem odżywczy z tej właśnie serii. :)
OdpowiedzUsuń