¡HOLA!
Czyli zakupy lipcowe.
Po szaleństwach zakupowych z zeszłego miesiąca, muszę przyznać, że tym razem wyjątkowo się pilnowałam. Wszelakie drogerie omijałam szerokim łukiem i to z zamkniętymi oczami. Jestem z siebie wyjątkowo zadowolona, bo kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Za pewne wiąże się to z tym, że w czerwcu wiele rzeczy kupiłam na zapas oraz oszczędzaniem na zakup rosyjskich kosmetyków. Już nie mogę się doczekać, aż wrócę z wakacji i złożę zamówienie. :D
No dobrze, przyznaję się. Zrobiłam sobie mały prezent, ale nadarzyła się naprawdę świetna okazja.
1. Rimmel, Stay Mate, Puder prasowany - ulubiony, niezastąpiony, absolutny KWC! Uwielbiam go za delikatność, lekkie, bardzo subtelne krycie. Numer 004 Sandstorm idealnie współgra z moją karnacją. W moim przypadku bardzo dobrze matuje. Czasem poprawiam go w ciągu dnia, czasem nie - zależy od humory mojej twarzy. Nie tworzy efektu maski, nie podrażnia, nie wywołuje alergii. Ma przyzwoitą cenę. Mi osobiście nie przeszkadza brak gąbeczki, ponieważ i tak zawsze nakładam go pędzlem. Z całą pewnością kupię ponownie.
2. Yves Rocher, Protectyl Vegetal, Mleczko po opalaniu 3w1 - spodziewałam się żelu, kupiłam mleczko. Rok temu miałam żel w takim właśnie opakowaniu, a z roztargnienia nie przeczytałam informacji na opakowaniu. No cóż, z reguły się nie spalam, ale mleczko ma też przedłużać opaleniznę. Zeszłoroczny żel świetnie chłodził i naprawdę łagodził poparzenia słoneczne (na szczęście nie moje :P), zobaczymy jak sprawdzi się mleczko. Zastanawiam się, czy nie dodać do niego D-pantenolu z ZSK. Nie wiem czy kupię ponownie.
3. Rossmann, Facelle Sensitive, Żel do higieny intymnej - jedzie ze mną na wakacje jako kosmetyk wielofunkcyjny - żel do higieny intymnej, żel pod prysznic, szampon. Kupiłam go z myślą o delikatnym myciu włosów. Użyłam go już parę razy i mam mieszane uczucia. Włosy po nim są oczywiście niemiłosiernie poplątane, ale nie oczekiwałam, że będzie inaczej - bez dobrej odżywki się nie obędzie. Dobrze oczyszcza, ale wydaje mi się, że też trochę wysusza. Żel łatwo się pieni i przyjemnie pachnie. Jest bardzo tani i wydajny. Za krótko go używam, aby stwierdzić czy faktycznie spodoba się moim włosom. Myślę, że muszą się po prostu przyzwyczaić. Nie wiem czy kupię ponownie.
4. Rossmann, Isana Hair, Odżywka wygładzająca włosy - bardzo chwalona przez włosomaniaczki, ale ja jakoś się obawiam, że obciąży i popsuje skręt moich włosów. Użyłam jej parę razy i nie byłam zachwycona. Włosy co prawda były dobrze nawilżone, ładnie się błyszczą, ale gdzie się podział mój skręt?! ;( Jest tania i bardzo wydajna. Ma średnią konsystencję, bo nieco spływa z włosów. Zabiorę ją ze sobą na wakacje i spróbuję dać jej szansę. Nie wiem czy kupię ponownie.
5. Johnson's Baby, Oliwka pielęgnacyjna z aloesem - mój faworyt jeśli chodzi o nawilżanie skóry. Żaden balsam nie działał tak dobrze i długotrwale jak ten produkt dla dzieci. Skóra jest jedwabiście gładka i wygląda na zdrowszą. Trzeba długo czekać, aż się wchłonie, ale ja się już przyzwyczaiłam Czasami dodaję kilka kropel do kąpieli i również świetnie się sprawdza. Używam jej hektolitrami, ale takie opakowanie starcza mi na ok. 2 miesiące. Z całą pewnością kupię ponownie.
6. Beiersdorf, Bambino, Krem pielęgnacyjny z pantenolem - bardzo lubię ten krem. Jak tylko coś mnie podrażni, bądź uczuli od razu wracam do kremu Bambino i po kilku dniach cera wraca do równowagi. Jest delikatny i świetnie nawilża. ma lekką konsystencje i bardzo dobrze się wchłania.Nie zostawia tłustej warstwy. Naprawdę nieźle spisuję się do stosowania pod makijaż. Gdyby tylko był ładnie matujący, zostałby ulubieńcem. Mimo wszystko i tak z całą pewnością kupię ponownie.
7. The Body Shop, Detangling Comb, Grzebień z szeroko rozstawionymi zębami - polowałam na niego kilka miesięcy, aż wreszcie się udało. :D Bardzo dobrze rozczesuje moje włosy, nie elektryzuje ich ani nie wyrywa. Jest wygodny, dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się nawet z mokrej ręki. Jest wytrzymały i jak dla mnie bardzo elegancko wygląda. Jeśli będzie taka potrzeba z całą pewnością kupię ponownie.
No i czas na drobne prezenty, ale każda kobieta czasem takich potrzebuje. Były w promocyjnej cenie, co dodatkowo podnosi ich atrakcyjność. :)
8. i 9. The Body Shop, Colourglide Lip Color - sprezentowałam sobie dwie szminki w bardzo naturalnych, subtelnych odcieniach. Jaśniejsza to sunset peach, a ciemniejsza pinkette. Mają bardzo elegancje, minimalistyczne i solidnie wykonane opakowania. Nie wysuszają ust, ani nie lepią się. Obie są ładnie napigmentowane i wyraźnie podkreślają usta. Producent obiecuje dodatkowe nawilżenie, no i muszę przyznać, że jest minimalne, no ale jest. Szminki są bardzo trwałe. Pachną raczej chemicznie, ale nie najgorzej. Niestety wbrew zapewnieniom producenta nie mają zapachu wanilii. Mi się podobają i z całą pewnością kupię ponownie.
A jak Wasze lipcowe zakupy? Czy też, tak jak ja, sprawiłyście sobie jakiś fajny prezent? :)
nauczyłam się czegoś nowego dzięki Tobie ;) :*
OdpowiedzUsuńczego, kochana? :)
Usuń